Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Och! pan mnie pytasz o radę, pan który udzielasz ich z rzemiosła! odparł p. Chapuzot. Kochany mecenasie, pan sobie żartujesz ze mnie.
Hulot pożegnał naczelnika oddziału i odszedł nie widząc nieznacznego wzruszenia ramion, jakie wymknęło się urzędnikowi, kiedy wstał aby go odprowadzić.
— I to chce być mężem Stanu! rzekł do siebie p. Chapuzot, wracając do swoich raportów.
Wiktor wrócił do domu, pogrążony w swoich troskach i nie mogąc z nikim się niemi podzielić. Przy obiedzie, baronowa oznajmiła z radością dzieciom, że, przed upływem miesiąca, ojciec wróci może aby wspólnie cieszyć się ich dobrobytem i spokojnie dokonać życia na łonie rodziny.
— Och, dałabym chętnie moich trzy tysiące sześćset franków renty aby go tu oglądać! wykrzyknęła Elżbieta. Ale, droga Adelino, nie ciesz się tak zawczasu, błagam cię.
— Bietka ma słuszność, rzekła Celestyna. Czekajmy wypadków, droga mamo.
Baronowa, z sercem drgającem nadzieją, opowiedziała swoją bytność u Józefy, uznała że te biedne dziewczęta są bardzo nieszczęśliwe w swojem szczęściu, wreszcie wspomniała o tapicerze Chardin, ojcu magazyniera z Oranu, aby dowieść że nie łudzi się fałszywą nadzieją.
Nazajutrz rano, o siódmej, Bietka udała się dorożką na quai de la Tournelle, i kazała przystanąć na rogu ulicy Poissy.
— Idźcie, rzekła do doróżkarza, na ulicę Bernadyńską, numer siódmy; wchodzi się wprost sienią, niema odźwiernego. Wejdziecie na trzecie piętro, zadzwonicie