Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łem wiele nieszczęść życia prywatnego, którym byłbym zapobiegł zapomocą kilku granów samowoli!... Ci sami, którzy nas zwalili, będą nas żałować, skoro znajdą się, tak jak pan, w obliczu pewnych potworności moralnych, które trzebaby móc uprzątać tak jak się uprząta błoto! W polityce, gdy chodzi o dobro publiczne, policja zobowiązana jest wszystko uprzedzać; ale rodzina, to świętość! Zrobiłbym wszystko, aby odkryć i udaremnić zamach na życie monarchy! przejrzałbym na wylot ściany domów; ale maczać palce w sprawach rodzinnych, prywatnych!... nigdy, dopóki ja tu będę w tym gabinecie, bo się boję...
— Czego?
— Prasy, panie pośle lewego centrum!
— Co mam uczynić? rzekł Hulot po chwili milczenia.
— A ba! nazywacie się rodziną! odparł naczelnik oddziału. W tem słowie mieści się wszystko, rób pan jak uważasz za stosowne; ale pomagać panu, robić z policji narzędzie prywatnych namiętności i interesów, czy to możliwe?... W tem, widzi pan, tkwi tajemnica nieodzownego dochodzenia (mimo iż sąd uznał je za nielegalne) wdrożonego przeciw poprzednikowi naszego obecnego naczelnika policji. Bibi Lupin[1] uprawiał policję na rachunek osób prywatnych. W tem kryło się olbrzymie niebezpieczeństwo społeczne! Przy środkach jakiemi rozporządzał, człowiek ten mógł się stać straszliwie niebezpieczną siłą, wice-opatrznością...

— Ale na mojem miejscu?... rzekł Hulot.

  1. Ostatnie wcielenie Vautrina, Ojciec Goriot.