Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 2.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Otóż, mała Bijou przyniesie mi jutro haftowany szlafroczek, coś rozkosznego: strawili nad tem pół roku, nikt nie będzie miał podobnej materji! Bijou przepada za mną, bo daję jej łakocie i moje stare suknie. Przytem posyłam bony na chleb, na drzewo i mięso jej rodzinie, która połamałaby dla mnie obie nogi primabalerinie, gdybym zechciała. Staram się zrobić trochę dobrego! Och! ja wiem, com wycierpiała, kiedy byłam głodna! Bijou wypaplała mi swoje sekrety. Jest w tej dziewczynie materjał na statystkę w Ambigu-Comique. Bijou marzy o tem aby nosić piękne suknie jak moje, a zwłaszcza aby jeździć powozem. Powiem jej: „Moja mała, czy chcesz pana, który ma...?“ — Ile ty wisosen liczysz?... wtrąciła, siedmdziesiąt dwie?...
— Nie mam już wieku!
— Czy chcesz, spytam jej, pana siedmdziesięciodwuletniego, czyściutki, nie zażywa tabaki, zdrowy jak rydz, i wart niejednego młokosa? Będziecie żyli z sobą jak gołąbki, wniesie ci siedm tysięcy franków do wspólnego interesu, umebluje ci mieszkanko samym mahoniem; wreszcie, jeżeli będziesz grzeczna, zaprowadzi się czasem do teatru. Da ci sto franków miesięcznie dla ciebie, a pięćdziesiąt na dom!“ Ja znam Bijou, to druga ja gdy miałam lat czternaście! Podskoczyłam z radości, gdy ten ohydny Crevel ofiarował mi te nędzne warunki! No i cóż, staruszku, ulokowałbyś się tam na trzy lata? Uczciwe to, porządne, no i będzie miała iluzje na jakie trzy, cztery lata, nie dłużej.
Hulot nie wahał się, zdecydowany był odmówić; ale przez wdzięczność dla poczciwej i dobrej śpiewaczki,