Strona:PL Balzac - Kuzynka Bietka. T. 1.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i widząc z miny swojej robotnicy że wysoka polityka jest jej niedostępna.
— Oto akty, odparła Bietka, jeżeli nie chcę stracić moich trzech tysięcy dwustu dziesięciu franków, trzeba wpakować tego zbrodniarza do więzienia.
— A, wszak pani mówiłem! rzekł pan Rivet, wyrocznia dzielnicy Saint-Denis.
Firma Rivet, następcy braci Pons, wciąż mieściła się przy ulicy des Mauvaises-Paroles, w dawnym pałacu Langeais, wzniesionym przez tę znamienitą rodzinę w epoce gdy wielcy panowie kupili się koło Luwru.
— Toteż błogosławiłam pana idąc tutaj!... odparła Elżbieta.
— Jeżeli się uda sprawić aby się nie domyślał niczego, przymkniemy go o czwartej rano, rzekł sędzia zaglądając do kalendarza aby sprawdzić porę wschodu słońca; ale dopiero pojutrze, gdyż nie można go uwięzić, nie uprzedziwszy go o intencji aresztowania mocą nakazu zarządzającego przymus osobisty. Tak więc..
— Cóż za głupia ustawa, rzekła Bietka; w ten sposób dłużnik może drapnąć.
— Ma prawo, odparł sędzia z uśmiechem. Toteż zaraz pani wyłożę, jak...
— Och, to najmniejsza, przerwała Bietka: wezmę papier i oddam mu go, powiadając, że zmuszona byłam się zapożyczyć i że wierzyciel wymaga tej formalności. Znam mego Polaczka, ani nie spojrzy na papier, zapali nim fajkę!
— Nieźle, nieźle, panno Fischer! Więc dobrze, bądź pani spokojna, ubijemy sprawę. Ale słówko: to jeszcze