Strona:PL Balzac - Kontrakt ślubny; Pułkownik Chabert.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakiegoś szyldu, Derville wyczytał: Magazyn nowości. Okna były każde inne, i dziwacznie umieszczone. Parter (jak się zdawało część mieszkalna domu) był z jednej strony dość wysoki, gdy z drugiej pokoje kryły się w ziemi wskutek wzniesienia gruntu. Między bramą a domem znajdowało się bajoro z gnojówką, dokąd spływała deszczówka i pomyje. Ściana, na której wspierało się to wątłe mieszkanie, mocniejsza widocznie od innych, strojna była klatkami, w których prawdziwe króliki mnożyły się obficie. Na prawo od bramy była obora, nad nią strych na paszę; między oborą a domem mleczarnia. Na lewo podwórze, stajnia i chlewek, którego daszek zrobiony był, jak i dach domu, z prostych desek pozbijanych i niedbale krytych trzciną. Jak wszystkie prawie miejsca gdzie się pitrasi wielki obiad pochłaniany codzień przez Paryż, dziedziniec, w który wszedł Derville, zdradzał ślady pośpiechu nałożonego przez przymus zdążenia na minutę. Wielkie powyginane cynowe bańka, w których przewozi się mleko, oraz garnki przeznaczone na śmietankę leżały porzucone przed mleczarnią wraz z płóciennemi szmatami. Dziurawe łachy służące do wycierania ich, bujały w słońcu na sznurkach przywiązanych do palików. Spokojny koń, którego rasę zmonopolizowali mleczarze, odszedł o kilka kroków i stał pod stajnią, której drzwi były zamknięte. Koza szczypała nędzne i zakurzone wino, strojące żółtą i odrapaną ścianę. Kot przycupnął pod garnkami ze śmietanką i lizał je. Kury, wystraszone przybyciem Derville’a, pierzchły z krzykiem, a pies podwórzowy zaszczekał.
— Człowiek, który rozstrzygnął zwycięstwo pod Eylau, miałby być tutaj! rzekł sobie Derville, obejmując jednym rzutem oka całość tego plugawego widoku.
Dom pozostał pod opieką trzech urwisów. Jeden, wdrapawszy się na wózek naładowany paszą, rzucał kamienie w komin sąsiedniego domu, w nadziei że wpadną do garnków. Drugi próbował zwabić świnię na deskę z wozu dotykającą ziemi, gdy trzeci, uczepiony drugiego końca, czekał by świnią weszła na nią aby ją unieść w górę przeważając deskę. Kiedy Derville spytał, czy tu mieszka pan Cha-