Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Józef chciał przynajmniej, aby, w tych skromnych ramach, czuła się możliwie najlepiej. Po wyprowadzeniu się brata, zabrał się do urządzenia poddasza, któremu nadał piętno artystycznego smaku. Na podłodze rozpostarł dywan. Łóżko, zasłane skromnie ale z doskonałym gustem, miało charakter jakby klasztornej prostoty. Mury, obite tanim lecz dobrze wybranym perkalikiem, w harmonji z nowo obitemi meblami, sprawiały wrażenie czyste i świeże. Józef kazał wstawić podwójne drzwi i zawiesił na nich portjerę. Okno przesłonięte firanką dawało łagodne światło. Jeżeli życie biednej matki ograniczało się do najprostszych form jakie może w Paryżu przybrać życie kobiety, Agata, dzięki synowi, czuła się przynajmniej lepiej niż ktokolwiek w tem położeniu. Aby oszczędzić matce kłopotów gospodarskich, Józef prowadził ją codziennie na obiad do pensjonatu przy ulicy de Beaune, gdzie jadały kobiety z dobrego towarzystwa, posłowie, wykwintni ludzie, i gdzie płaciło się dziewięćdziesiąt franków od osoby. Mając na głowie jedynie śniadanie, Agata wróciła dla syna do zwyczajów jakie niegdyś miała dla ojca. Mimo pobożnych kłamstw Józefa, doszła wreszcie, że obiad jej kosztuje blisko sto franków miesięcznie. Przerażona ogromem tego wydatku, nie wyobrażając sobie aby syn mógł wiele zarobić malowaniem nagich kobiet, uzyskała, dzięki swemu spowiednikowi, księdzu Loraux, miejsce przynoszące siedemset franków, w biurze loterji należącym do hrabiny de Bauvan, wdowie po dowódcy szuanów. Biura loteryjne, przywilej wdów cieszących się protekcją, stanowiły nieraz jedyne utrzymanie rodziny która trudniła się jego prowadzeniem. Ale, za Restauracji, trudność wynagradzania, w granicach rządu konstytucyjnego, oddanych usług, sprawiała, iż kobietom utytułowanym a nieszczęśliwym dawano nie jedno ale dwa biura, z których dochód wahał się między sześcioma a dziesięcioma tysiącami franków. W takim wypadku, osoba obdarowana nie prowadziła sama biura, ale przyjmowała płatnego zarządcę. Zaczynając zajęcie już o dziesiątej rano, Agata ledwie miała czas zjeść obiad; wracała do biura o siódmej i opuszczała je dopiero przed północą.