Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kryjące się pod rzekomem samobójstwem, pamięć błędów popełnionych w karjerze której nie powinien był opuszczać, najdrobniejsze wreszcie szczegóły postępowania Filipa, otworzyły wreszcie oczy bratu. Oku malarza rzadko zbywa owej przenikliwości: zajęci całe dni, w ciszy pracowni, pracą, która zostawia, do pewnego stopnia, swobodę myśli, podobni są potrosze do kobiet; myśl ich może krążyć koło drobnych wydarzeń i przenikać ich ukryte znaczenie. W tym czasie, Józef kupił wspaniały kantorek (moda nie rzuciła się jeszcze na te antykwarskie splendory), aby ozdobić kąt pracowni. Światło igrało w płaskorzeźbach, użyczając całego blasku temu arcydziełu rękodzielników XVI-go wieku. Odnalazł w nim skrytkę, i gromadził w niej zapasowy grosik. Z ufnością wrodzoną prawdziwym artystom, pieniądze które przeznaczył sobie na miesięczne wydatki, kładł zazwyczaj do trupiej główki stojącej na kantorku. Otóż, od czasu powrotu brata do domu znajdował stałą różnicę między cyfrą wydatków a odłożoną sumą. Miesięczne sto franków znikały z nieprawdopodobną szybkością. Za pierwszym razem, znalazłszy, po wydaniu czterdziestu lub pięćdziesięciu franków, skarbonkę pustą, pomyślał:
— Coś mi pieniądze wędrują extrapocztą!
Za drugim razem, zaczął obliczać wydatki, ale daremnie rachował, jak Robert Macaire, szesnaście a pięć jest dwadzieścia trzy, nie mógł się doliczyć. Spostrzegłszy za trzecim razem grubszy uszczerbek, zwierzył się ze swem strapieniem starej Descoings, w której czuł dla siebie ową miłość macierzyńską, tkliwą, ufną, wierzącą, entuzjastyczną, jakiej, mimo całej dobroci, brakowało matce. Miłość taka tak samo jest potrzebna artyście w początkach karjery, jak pieczołowitość kury pisklętom nim się opierzą. Jej jednej mógł zwierzyć swoje straszliwe podejrzenia. Pewien był swoich przyjaciół jak samego siebie, ciotka z pewnością nie podbierałaby go na rzecz loterji; na samą myśl o tem, zacna kobieta załamała ręce: jeden Filip mógł zatem dopuszczać się tej kradzieży.
— Czemu nie poprosi mnie, kiedy mu potrzeba? wykrzyknął