Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zauważył resztkę poszyta kupionego w sklepiku dla napisania listu, który zapewne obie kobiety wysmażyły wspólnie. Wrażenie, jakie budziła ta nędza, było wrażeniem wstrętu posuniętego do ostatnich granic. Skoro umierająca spostrzegła Józefa, duże dwie łzy spłynęły jej po policzkach.
— Może jeszcze płakać! rzekł Bixiou. Osobliwy widok: łzy ciekące z kostek domina! To nam tłumaczy cud Mojżesza.
— Ależ wyschnięta! rzekł Józef.
— W ogniu skruchy, rzekła Flora. I nie mogę wyprosić księdza, nic, nawet krucyfixu, aby mieć przed oczyma obraz Boga!... Och, panie, wykrzyknęła podnosząc ręce, podobne do kawałków rzeźbionego drzewa, jestem bardzo winna, ale jeszcze nigdy Bóg nie ukarał nikogo tak, jak ja jestem ukarana!... Filip zabił Maxa, który doradzał mi potworne rzeczy, on też zabił i mnie. Bóg posługuje się nim jak swoim biczem... Strzeżcie się siebie samych, wszyscy mamy swego Filipa.
— Zostawcie mnie z nią, rzekł Bianchon, niech się przekonani, czy choroba jest do uleczenia.
— Gdyby się ją wyleczyło, Filip Bridau pękłby z wściekłości, rzekł Desroches; toteż muszę się postarać o stwierdzenie stanu w jakim znajduje się jego żona. Nie uzyskał przeciw niej wyroku o cudzołóztwo, Flora posiada pełne prawa żony; będzie skandaliczny proces. Na początek, przeniesiemy panią hrabinę do domu zdrowia doktora Dubois, przy ulicy Faubourg-Saint-Denis, znajdzie tam troskliwą i dostatnią opiekę. Następnie, kropnę przeciw panu hrabiemu skargę z żądaniem przyjęcia jej do ogniska domowego.
— Brawo, Desroches! wykrzyknął Bixiou. Co za przyjemność czynić dobro, które wyrządzi komuś tyle złego!
W dziesięć minut później, Bianchon zeszedł z poddasza i rzekł do przyjaciół:
— Biegnę do Despleina, może ocalić tę kobietę zapomocą operacji. Och, zajmie się nią troskliwie: pijaństwo rozwinęło u niej wspaniałą chorobę, którą uważano za zaginioną.