Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bie, Bixiou, który kochał Józefa tyle ile niepoprawny szyderca zdolny jest kochać, znajdował się w gronie przyjaciół zebranych w pracowni. Naraz, weszła służąca i podała Józefowi list, przyniesiony, jak mówiła, przez jakąś starą kobietę, oczekującą u odźwiernego na odpowiedź.
„Panie!
„Nie śmiem dawać panu imienia brata, godzi mi się wszakże zwrócić do pana, chociażby tylko z racji nazwiska, które noszę“...
Józef obrócił kartkę i spojrzał na podpis. Słowa: Hrabina Flora de Brambourg przyprawiły go o dreszcz, przewidywał nową ohydę brata.
— Ten opryszek, rzekł do siebie, przelicytowałby samego djabła! I to uchodzi za człowieka honoru! I to wiesza sobie kupę świecideł na szyi! I to puszy się jak paw na dworze, zamiast przebierać nogami na szubienicy! I ten bandyta nazywa się „panem hrabią!“
— I takich jest wielu! rzekł Bixiou.
— Phi! ostatecznie, ta Mąciwoda warta była aby i jej wodę zamącono, dodał Józef, toć ta skończona szelma byłaby mi pozwoliła urzezać szyję jak kurczęciu, nie pisnąwszy nawet: „On niewinny!“

W chwili gdy Józef rzucił list, Bixiou chwycił go w lot i czytał głośno:

„Czy to przystoi, aby hrabina Bridau de Brambourg, jakiekolwiek byłyby jej błędy, umierała w szpitalu? Jeżeli taki jest mój los, jeżeli taka wola pana hrabiego i pańska, niech się spełni; ale wówczas, pan, który jesteś przyjacielem doktora Bianchon, zdobądź mi jego protekcję, abym się mogła dostać do szpitala. Osoba, która doręczy ten list, chodziła jedenaście razy z rzędu do pałacu Brambourg, nie mogąc uzyskać żadnej pomocy od mego męża. Stan, w jakim się znajduję, nie pozwala mi starać się o adwokata aby wywalczyć prawnie to co mi się należy i przynajmniej umrzeć w spokoju. Zresztą, nic mnie nie może ocalić, wiem o tem! Toteż, w razie gdy-