Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

matki, rzekł Bixiou. Coby cię kosztowało udać, na kilka godzin, że kochasz biedną kobietę?...
— Tarara! rzekł Filip, mrużąc oko, to oni cię tu nasłali. Ja jestem stary kiper i znam się na nalewkach. Mamunia chciałaby, z okazji ostatniego tchnienia, napompować mnie dla Józefa!... Dziękuję.
Kiedy Bixiou opowiedział tę scenę Józefowi, malarz uczuł dreszcz wnikający w samą głąb duszy.
— Czy Filip wie, że jestem chora? rzekła Agata boleściwym głosem, w dniu w którym Bixiou zdał sprawę ze swej misji.
Józef wyszedł dławiąc się od łez. Ksiądz Loraux, który znalazł się u wezgłowia penitentki, wziął ją za rękę, uścisnął jej dłoń, poczem odparł:
— Niestety, moje dziecko, zawsze miałaś tylko jednego syna!...
Słysząc te słowa, których treść zrozumiała, Agata dostała ataku, od którego zaczęła się agonja. Umarła w ciągu doby.
W majaczeniu, które poprzedziło śmierć, wydarło się jej to słowo:
— W kogo wdał się Filip?...
Józef sam jeden odprowadził trumnę matki. Filip wyjechał w sprawach służbowych do Orleanu, wypędzony z Paryża następującym listem, który Józef napisał doń, podczas gdy matka wydawała ostatnie tchnienie.

„Potworze, biedna matka umarła ze wstrząśnienia o jakie twój list ją przyprawił; wdziej żałobę, ale udaj chorego: nie chcę, aby jej morderca szedł obok mnie za trumną.

Józef B.“


Malarz, który nie miał już siły malować, mimo iż głęboka jego boleść wymagała może ukojenia jakie daje praca, znalazł nieco ulgi w towarzystwie wiernych przyjaciół, którzy ani na chwilę nie zostawiali go samego. Jednego tedy dnia, w dwa tygodnie po pogrze-