Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rękę, lub też on załatwi się w podobny sposób ze mną. Jeżeli zginę, będziesz panią w domu tego biednego idjoty: bene sit! Jeżeli zostanę na nogach, wówczas rychtuj się, prezentuj broń i pilnuj się aby starowina był obsłużony jak należy. Inaczej, znam w Paryżu tuzinami inne Mąciwody, które, nie ubliżając pannie, ładniejsze są od ciebie, bo mają dopiero po siedmnaście lat; dadzą wujaszkowi szczęścia po dziurki w nosie, a będą pilnowały moich interesów. Bierz się do służby od dziś wieczora; jeżeli jutro biedaczysko nie będzie wesół jak szczygiełek, powiem ci jedno słowo, posłuchaj dobrze! Jest tylko jeden sposób zabicia mężczyzny tak aby świetny sąd nie miał nic do gadania, mianowicie bić się z nim w pojedynku; ale znam aż trzy sposoby aby sprzątnąć kobietę. Tyle chciałem ci powiedzieć, moja panno!
Podczas tego przemówienia, Flora drżała jak w napadzie febry.
— Zabić Maxa?... rzekła patrząc na Filipa w świetle księżyca.
— Cicho sza, nadchodzi wujaszek...
W istocie, ojciec Rouget, mimo wszystkich perswazyj Hochona, wyszedł na ulicę. Ujął Florę za rękę, niby skąpiec odbierający swój skarb; wrócił do domu, uprowadził ją do swego pokoju i tam się zamknął.
— Nie graj Wojtek, nie przegrasz kapelusza, rzekł Benjamin do Polaka.
— Mój pan nauczy was wszystkich gwizdać po kościele, odparł Kuski, spiesząc do Maxa, który stanął w hotelu Pocztowym.
Nazajutrz, między dziewiątą a jedenastą, Issoudeńskie kumoszki wymieniały przed bramami swoje uwagi. W całem mieście mówiono tylko o nieoczekiwanej rewolucji zaszłej poprzedniego dnia w gospodarstwie ojca Rouget. Konkluzja brzmiała wszędzie jednako:
— Co zajdzie jutro, na bankiecie koronacyjnym między Maxem a pułkownikiem Bridau?
Filip rzucił Agnieszce dwa słowa: „Sześćset franków dożywocia,