Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O cóż im chodzi? spytał Max.
— O to co robiłeś po nocach.
— Jakgdyby nie było wolno zabawić się trochę!...
— I, głupstwo!...
Potel należał do tego typu oficerów, którzy odpowiadali burmistrzowi: „No, więc cóż, zapłaci się wam wasze miasto, jeśli się je spali“. Toteż, wybryki rycerzy Bezrobocia wzruszały go bardzo umiarkowanie.
— Co jeszcze? rzekł Gilet.
— Gwardja przeciw gwardji! serce mi się rozdziera. To Bridau rozpętał przeciw tobie wszystkich łyków. Gwardja przeciw gwardji!... nie, to nie jest w porządku. Nie możesz się cofnąć Max, trzeba się zmierzyć z tym Bridau. Ot, doprawdy, miałbym ochotę poszukać sprzeczki z tem ścierwem i rozciągnąć go: przynajmniej wtedy mieszczuchy nie patrzyłyby na to, że gwardja staje przeciw gwardji. Na wojnie, nie mówię: dwóch zuchów z gwardji posprzecza się, to się i biją; niema tam cywilów, żeby sobie nimi pyski wycierali. Nie, ten ladaco nigdy nie służył w gwardji. Gwardzista nie postępuje sobie w ten sposób z drugim gwardzistą, wobec cywilów! Nie, źle się dzieje z gwardją, i to jeszcze w Issoudun! gdzie ją na rękach noszono!...
— Słuchaj, Potel, nie bój się o nic, odparł Maksencjusz. Gdybyś mnie nawet nie ujrzał na bankiecie w rocznicę...
— Miałbyś się nie stawić pojutrze?... wykrzyknął Potel. Ależ, czy ty chcesz uchodzić za tchórza? chcesz dać pozór do przypuszczeń że uciekasz przed tym Bridau? Nie, nie! Piesi grenadjerowie gwardji nie powinni cofać się przed dragonami gwardji. Urządź się inaczej, ale bądź koniecznie!...
— Jeszcze jeden kandydat na nieboszczyka! rzekł Max. Ostatecznie, sądzę że mogę być, a załatwić swoje sprawy inaczej! — Hm, rzekł sobie w duchu, w gruncie rzeczy, lepiej aby pełnomocnictwo nie było na moje imię. Jak powiedział stary Héron, toby nadto trąciło czemś podobnem do kradzieży.