Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jakób przybył pożegnać siostrę i ofiarować jej swą berlinkę aż do Bourges.
— Och, twoje obrazy przyniosły nam wiele złego! rzekła Agata.
— Zatrzymaj je siostro, odparł stary kawaler, który nie wierzył jeszcze w wartość obrazów.
— Mój sąsiedzie, rzekł pan Hochon, naszymi najlepszymi przyjaciółmi, najpewniejszymi obrońcami są rodzeni krewni, zwłaszcza kiedy są podobni do siostry twojej Agaty i siostrzeńca Józefa!
— Możebne, odparł starzec bezmyślnie.
— Trzeba myśleć o tem, aby po chrześcijańsku dokończyć życia, rzekła pani Hochon.
— Och, bracie, rzekła Agata, cóż za dzień!
— Czy zechcesz przyjąć powóz? spytał Rouget.
— Nie, bracie, odparła pani Bridau, dziękuję ci i życzę dobrego zdrowia.
Rouget pozwolił się uściskać siostrze i siostrzeńcowi, poczem wyszedł, rzuciwszy zdawkowe słowo pożegnania. Na skinienie dziadka, Baruch pobiegł na pocztę. O jedenastej wieczór, paryżanie, w trzcinowym kabrjolecie zaprzężonym w jednego konia, opuścili Issoudun. Adolfina i pani Hochon miały łzy w oczach. One jedne żałowały Agaty i Józefa.
— Pojechali, rzekł Franciszek Hochon, wchodząc z Mąciwodą do pokoju Maxa.
— Zatem, sztuka się udała, odparł Max zmożony gorączką.
— Ale cóżeś ty powiedział ojcu Mouilleron? spytał Franciszek.
— Powiedziałem, iż dałem niemal prawo mordercy aby czekał na mnie na rogu; iż jestto człowiek tego rodzaju, że, jeśliby sprawę prowadzono dalej, gotów byłby zabić mnie jak psa, nimby go zdołano uwięzić. Ostatecznie, prosiłem pp. Mouilleron i Prangin, aby rozwinęli napozór najczynniejsze poszukiwania, ale aby zostawili mordercę w spokoju, chyba że chcą mnie przyprawić o śmierć.
— Mam nadzieję, Maxie, że, przez jakiś czas, dacie pokój nocnym figlom, rzekła Flora.