Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

balsam. Po chwili wstrząśnienia, Agata popadła w odrętwienie, zwyczajne po tego rodzaju napadach. Kiedy Goddet wrócił aby odwiedzić chorą, rozwodziła się w żalach iż opuściła Paryż.
— Bóg mnie ukarał, mówiła ze łzami w oczach. Czyż nie powinnam była zawierzyć jemu, droga chrzestna matko, i oczekiwać od jego dobroci spadku po bracie?...
— Pani, jeżeli Józef jest niewinny, Maksencjusz jest chytrym zbrodniarzem, szepnął jej do ucha pan Hochon. Nie damy mu rady w tej sprawie; dlatego radzę wam, wracajcie do Paryża.
— I cóż, rzekła pani Hochon do chirurga, jak się ma pan Gilet?
— Hm, rana ciężka, ale nie śmiertelna. Miesiąc poleży w łóżku, i tyle. Kiedym go zostawił, pisał właśnie do pana Mouilleron, prosząc o wypuszczenie na wolność syna pani, rzekł do chorej. Och! Max to zacny chłopak. Powiedziałem mu, w jakim stanie się pani znajduje; wówczas, przypomniał sobie szczegół tyczący stroju mordercy, co go upewniło że to nie mógł być syn pani: zbrodniarz miał na nogach łapcie, stwierdzone zaś jest iż syn pani wyszedł w butach.
— Ach! niech Bóg mu przebaczy krzywdę, jaką mi uczynił!...
W nocy, człowiek jakiś przyniósł do Maksencjusza list pisany niewprawnem pismem i tak brzmiący:
„Kapitanowi Gilet nie godzi się zostawiać niewinnego w rękach Sprawiedliwości. Ten, który spełnił zamach, przyrzeka nie powtórzyć go, jeśli pan Gilet oswobodzi pana Józefa Bridau, nie wskazując winnego“.
Przeczytawszy i spaliwszy pismo, Max napisał do pana Mouilleron list, zawierający spostrzeżenie o którem wspomniał pan Goddet i prośbę o wypuszczenie Józefa; zarazem prosił, aby sędzia śledczy zechciał go odwiedzić celem omówienia sprawy. W chwili gdy ten list doszedł do rąk pana Mouilleron, zeznania dzwonnika, handlarki jarzyn, praczek, parobków z młyna w Landrôle i ogrodnika z Frapesle potwierdziły najwierniej wyjaśnienie Józefa. List