Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

który zaczaił się za węgłem, pchnął go nożem prosto w serce, wyciągnął nóż i uciekł staremi rowami, ocierając ostrze w chustkę. Hiszpan udał się do rzeki wyprać chustkę, i wrócił spokojnie do domu. Wszedł przez okno, które, wychodząc, zostawił umyślnie uchylone; rankiem, chłopiec, który go przyszedł budzić, zastał go śpiąccego smacznym snem.
Padając, Max wydał straszliwy krzyk, co do którego nikt nie mógł się omylić. Lousteau-Prangin, syn sędziego, daleki krewny dawnego wice-delegata i młody Goddet, który mieszkał opodal, zawrócili pędem, wołając:
— Mordują Maxa!... na pomoc!
Ale żaden pies nie zaszczekał i nikt z mieszkańców, przyzwyczajonych do tych nocnych sztuczek, nie pokazał się. Kiedy dwaj rycerze przybyli, Max leżał zemdlony. Trzeba było obudzić pana Goddet. Max doskonale poznał Faria; ale kiedy, o piątej rano, odzyskał przytomność, kiedy ujrzał dokoła siebie kilka osób i uczuł że rana nie jest śmiertelna, wpadło mu do głowy aby wyciągnąć korzyść z tego zamachu; jakoż boleściwym głosem, wykrzyknął:
— Zdawało mi się, że poznaję oczy i twarz tego przeklętego malarza.
Na te słowa, Lousteau-Prangin pobiegł do ojca, sędziego śledczego. Ojciec Cognet, młody Goddet, wraz z dwoma jakiemiś osobami które obudzono, przenieśli Maxa do domu. Mama Cognette i stary Goddet szli przy boku rannego, ułożonego na noszach z drągów i materacy. Chirurg nie chciał nic robić, póki Max nie znajdzie się w łóżku. Pod bramą, w oczekiwaniu aż Kuski otworzy, oczy obecnych skierowały się naturalnym zwrotem ku bramie Hochonów, gdzie służąca właśnie zamiatała sień. Zwyczajem wielu domów na prowincji, u starego kutwy otwierano bramę bardzo wcześnie. Słówko rzucone przez Maxa obudziło podejrzenia, toteż, stary Goddet zawołał:
— Gryto, czy pan Józef Bridau jeszcze śpi?