Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W istocie, o południu, wiele osób w Issoudun, a przedewszystkiem Max Gilet, wiedziało już o tej ocenie, pod wpływem której wszystko rzuciło się do szukania starych obrazów zapomnianych po kątach, i wydobyło na światło ohydne bazgroty. Max żałował, że namówił starca na ten dar, wściekłość zaś jego wzmogła się jeszcze, kiedy się dowiedział o planie starego Hochon. Wpływ religji na tę słabą istotę był jedyną rzeczą której można się było obawiać. Toteż, ostrzeżenie młodych przyjaciół utwierdziło Maksencjusza Gilet w planie skapitalizowania hipotek Rougeta i zaciągnięcia pożyczki na ziemię, aby corychlej osiągnąć lokatę znacznej kwoty w rencie; ale jeszcze pilniejszą rzeczą było wyprawić paryżan. Otóż, geniusz wszystkich Maskarylów i Skapenów razem nie łatwoby podołał temu zamiarowi. Flora, za radą Maxa, zaczęła natrącać, iż pana coraz bardziej męczą piesze przechadzki i że, w tym wieku, winienby używać powozu. Za tym pretekstem krył się zamiar udania się, bez wiedzy ciekawskich do Bourges, Vierzon, Chateauroux, Vatan, do wszystkich miejscowości, w których zrealizowanie hipotek nieboraka wymagało obecności Rougeta, Maxa i Flory. Z końcem tygodnia tedy, całe Issoudun dowiedziało się ze zdumieniem, że ojciec Rouget udał się do Bourges dla nabycia powozu; które to postanowienie rycerze Bezrobocia starali się oświetlić w duchu przychylnym dla Mąciwody. Flora i Rouget kupili potworną berlinkę o poszczerbionych szybach, spękanych skórzanych firankach, liczącą dwadzieścia dwa lat i dziewięć kampanij. Berlinkę tę, pomalowaną na jaskrawy zielony kolor, przerobiono w ten sposób, iż można było ją zaprząc w jednego konia. Sukno tej ruiny wyżarte było przez robaki, żelaztwo dzwoniło haniebnie, ale kosztowała tylko czterysta pięćdziesiąt franków. Max zakupił w pułku stojącym wówczas w Bourges poczciwą i rosłą klacz. Kazał odmalować wehikuł na bronzowo, znalazł okazyjnie niezłą uprząż, i całe Issoudun, poruszone od góry do dołu, oczekiwało pojazdu ojca Rouget. Za pierwszym razem kiedy nieborak użył swej kolasy, hałas jej wywabił wszystkich mieszkańców; nie było okna z któregoby nie wy-