Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

posadę w Selles na urząd poborcy w Issoudun. Już wycofany z interesów w r. 1786, uniknął burz Rewolucji, z którą zresztą sympatyzował w całej pełni, jak wszyscy rozsądni ludzie, przywykli wyć ze zwycięzcami. Pan Hochon miał reputację skąpca i zapracował na nią. Ale chcąc go odmalować, czyżby nie trzeba grzęznąć w powtarzaniu znanych rysów? Jeden jedyny, który go uczynił sławnym, wystarczy aby pokazać czytelnikom całego Hochona.
Kiedy wydawał za mąż córkę, zmarłą później młodo, za pana Borniche, trzeba było wyprawić obiad dla rodziny oblubieńca. (Młody małżonek, przyszły dziedzic wielkiej fortuny, umarł ze zgryzoty w jaką wepchnęły go niepowodzenia finansowe, a zwłaszcza nieużytość rodziców którzy nie chcieli mu pomóc. Starzy Borniche żyli jeszcze w tej chwili, uszczęśliwieni iż Hochon podjął się opieki; sknera zaś miał na oku posag córki, który spodziewał się ocalić). Otóż, w dzień podpisania kontraktu, obie rodziny zgromadziły się w sali, Hochonowie z jednej strony, Bomisze z drugiej, wszyscy odświętnie wystrojeni. W pełni kontraktu, który odczytywał poważnie młody rejent Héron, wchodzi kucharka i prosi pana Hochon o sznurek, aby związać indyka, główną ozdobę uczty. Ex-poborca wyjmuje z kieszeni sznurek, który z pewnością służył już na jakiś pakunek, i daje; ale, nim służąca zniknęła za drzwiami, woła za nią: „Gryto, pamiętaj mi go oddać“.
Z roku na rok, stary Hochon stawał się bardziej drobiazgowy, większy kutwa, a miał w tej chwili osiemdziesiąt pięć lat! Należał do tego rodzaju ludzi, którzy, na ulicy, wśród ożywionej rozmowy, schylają się aby podnieść zgubioną przez kogoś szpilkę i wpinają ją sobie w klapę, mrucząc: „Głupi gubi, mądry znajduje“. Potrafił utyskiwać na lichy wyrób dzisiejszego sukna, skarżąc się, że ostatni surdut wytrwał mu ledwie dziewięć lat. Wysoki, suchy, chudy, o żółtej cerze, mówiący mało, czytający mało, unikający zmęczenia, przestrzegający form jak Turek, prowadził dom niezmiernie oszczędnie, odmierzając jedzenie i picie rodziny, zresztą dość licznej, złożonej z żony (z domu Lousteau), wnuka Barucha i siostry jego Adolfiny