Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na to słówko, końska fizjognomja nieboraka straciła swoje trupie zabarwienie, na obwisłych wargach zaigrał poddańczy uśmiech; ale kaszel porwał go znowu, jako że powrót do łaski przyprawił go o wzruszenie równie silne jak wprzódy pokuta. Flora wstała, zerwała z siebie kaszmirowy szalik, i obwinęła go jak krawat koło szyi starca, mówiąc:
— Cóż za głupstwo, żeby się tak przejmować lada drobnostką. Masz, stara niedojdo! to ci dobrze zrobi, nosiłam go na sercu...
— Cóż za dobra istota! rzekł Rouget do Maxa, gdy Flora poszła szukać czarnej aksamitnej mycki, aby nią przykryć łysą niemal czaszkę starego kawalera.
— Równie dobra jak piękna, odparł Max; ale jest żywa, jak wszyscy ludzie, którzy mają serce na dłoni.
Może ktoś zgani ostrość tego obrazu i będzie uważał, iż objawy charakteru Mąciwody trącą ową prawdą, którą malarz winien zostawić w cieniu. Otóż, ta scena, powtarzająca się na nowo po sto razy z przerażającem bogactwem odmian, jest, w grubej formie i w swej okropnej prawdziwości, typem scen, jakie odgrywają wszystkie kobiety, na jakimkolwiek szczeblu drabiny społecznej los je pomieścił, skoro interes wypaczy je z linji posłuszeństwa i skoro pochwycą w ręce władzę. Jak u wielkich polityków, cel uprawnia w ich oczach wszystkie środki. Między Florą Brazier a księżną, między księżną a najbogatszą mieszczką, między mieszczką a najzbytkowniejszą „utrzymanką“ zachodzą różnice tylko te, jakie stwarza wychowanie i środowisko. Dąsy wielkiej damy zajmują miejsce wybuchów Mąciwody. Na kaźdem piętrze społecznem, gorzkie żarciki, dowcipne drwiny, chłodna pogarda, obłudne żale, sztucznie wywołane sprzeczki uzyskują ten sam sukces, co gminne przekąsy tej Kleopatry z Issoudun.
Max zaczął tak pociesznie opowiadać przygodę Faria, że rozśmieszył biednego Rouget. Agnieszka i Kuski, z uchem przyciśniętem do drzwi aby słyszeć tę historję, omal nie pękli ze śmiechu w korytarzu. Flora nie posiadała się z uciechy. Po śniadaniu, gdy Jan-