Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ha! łotry! ha! kanał je! wykrzyknął Fario, może wyście go tutaj wyciągnęli...
Max, Baruch i trzej inni zaczęli się śmiać z przekleństw Hiszpana.
— Chcieliśmy ci oddać przysługę, rzekł zimno Max; o mało, bawiąc się z twoim przeklętym wozem, sam nie ześlizgnąłem się na dół, i ty tak dziękujesz?... Z jakiego kraju ty jesteś?
— Z kraju, w którym się nie przebacza, odparł Fario, trzęsąc się z wściekłości. Przejedziesz się na moim wózku do wszystkich djabłów!... chyba, dodał, łagodny w jednej chwili jak baranek, że zechce mi pan kupić nowy?
— Pomówimy o tem, rzekł Max, schodząc.
Skoro znaleźli się u stóp wieży i zbliżyli się do rozbawionych gapiów, Max wziął Faria za guzik i rzekł:
— Owszem, zacny ojcze Fario, zrobię ci prezent ze wspaniałego wózka, jeżeli mi zechcesz ofiarować w zamian dwieście pięćdziesiąt franków; ale nie ręczę ci, czy i ten nie będzie miał skrzydeł.
Ten ostatni żart przyjął Fario tak zimno, jakgdyby chodziło o dobicie targu.
— Ba, odparł, choćbyś pan nawet zapłacił za mój biedny wózek, nigdy nie zdarzyłoby ci się lepiej użyć pieniędzy ojca Rouget!
Max zbladł, podniósł straszliwą pięść na Faria; ale Baruch, świadom że taki cios byłby groźny nietylko dla Hiszpana, uniósł Faria jak piórko i rzekł cicho do Maxa:
— Nie róbże głupstw!
Major, przywołany do przytomności, zaczął się śmiać i rzucił w stronę Faria:
— Jeżeli ja, przez nieuwagę, uszkodziłem ci wózek, ty wzajem próbowałeś mnie spotwarzyć: skwitowaliśmy się.
Pas Cor! mruknął Fario. Ale rad jestem, że wiem ile wart był mój wózek.
— Ej, Max, ten ci nie zapomni! rzekł jakiś świadek sceny, nie należący do Bezrobocia.