Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mowym Jana-Jakóba. Przez miesiąc, stary kawaler, który stał się nad miarę lękliwy, ujrzał jak uśmiechnięta i życzliwa zazwyczaj twarz Flory staje się groźna, martwa i chmurna. Musiał cierpieć wybuchy jej rozmyślnego złego humoru, zupełnie jak człowiek żonaty, którego małżonka nosi się z myślą niewierności. Kiedy, wśród najokrutniejszych dąsów, biedny człowiek ośmielił się zapytać Florę o przyczynę zmiany, zwróciła nań wzrok brzemienny nienawiścią; głos był zaczepny i wzgardliwy, taki jakiego biedny Jan-Jakób nigdy u niej nie słyszał.
— Dalibóg, rzekła, ty nie masz ani serca ani duszy. Oto już szesnaście lat, jak trawię tutaj młodość i nie spostrzegłam jeszcze, że ty masz kamień, ot, tutaj!... dodała uderzając się w piersi. Od dwóch miesięcy patrzysz na biednego majora, ofiarę Burbonów, stworzonego aby być generałem, jak gnije w nędzy, pogrzebany w tej podłej dziurze bez nadziei i przyszłości. Musi tkwić cały dzień przy biurku, aby zarobić... co? sześćset nędznych franków, ładna posada! I ty, który masz sześćset pięćdziesiąt dziewięć tysięcy na hipotekach, sześćdziesiąt tysięcy franków renty, i który, dzięki mnie, nie wydajesz więcej niż tysiąc talarów na rok, licząc już wszystko, nawet moje łachy, słowem wszystko, nie pomyślisz o tem, aby mu ofiarować mieszkanie tutaj, mając całe piętro próżne! Wolisz, żeby szczury i myszy tam tańcowały, niż pomieścić ludzką istotę; wreszcie, co tu gadać: chłopca, którego twój ojciec zawsze uważał za swego syna! chcesz wiedzieć, czem jesteś? Więc ci powiem: bratobójcą! A zresztą, ja dobrze wiem czemu. Widziałeś że mam dla niego sympatję, i to cię drażni! Chociaż niby wyda jesz się głupowaty, już ty tam masz swój rozum, kiedy chodzi o to aby komuś dopiec... Więc tak, dobrze, zależy mi na nim, nawet bardzo...
— Ależ, Floro...
— Oho! niema żadnej Flory. Ba, ba, możesz sobie szukać innej Flory, jeżeli znajdziesz jaką! Niech się tu na miejscu struję tem winem, jeżeli nie cisnę, jak mnie tu widzisz, tej budy przeklętej! Nie kosztowałam cię, chwała Bogu, nic, przez tych dwanaście lat, które