Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Od 1800 do 1805, przez pięć lat, doktór miał przyjemność wychowywania Flory, bez kłopotów jakie sprawiały podobno Ludwikowi Umiłowanemu ambicja i pretensje panny de Romans. Mała Mąciwoda, porównywując swoje położenie u doktora z życiem jakie wiodłaby w domu stryja, czuła się tak zadowolona, że nagięła się z pewnością do wymagań swego pana tak, jakby to czyniła niewolnica na Wschodzie. Z przeproszeniem panów sielankopisarzy i filantropów, chłopi mało są świadomi pewnych cnót; skrupuły pochodzą u nich z interesownej myśli, nie z poczucia dobra lub piękna. Zrodzeni do ubóstwa, do nieustannej pracy, do nędzy, wszystko co ich może wydobyć z piekła głodu i wiekuistego mozołu uważają za dozwolone, zwłaszcza o ile nie wchodzi w zatarg z prawem. Jeżeli bywają wyjątki, to rzadko. Tak zatem, Mąciwoda stała się przedmiotem zazdrości wszystkich dziewcząt na dziesięć mil wokoło, mimo iż prowadzenie jej było, w oczach religji, wysoce naganne. Flora, urodzona w r. 1787, wzrosła pośród saturnalij lat 1793 i 1793, których odblaski padły na te wsie pozbawione księży, obrządków, ołtarzy, ceremonij religijnych, gdzie małżeństwo stało się legalnem sparzeniem a zasady rewolucyjne zostawiły głęboki odcisk, zwłaszcza w Issoudun, gdzie bunt jest tradycją. W r. 1806, wiele parafji we Francji było jeszcze bez pasterza, tak powoli szło dzieło skupienia księży, rozprószonych i zdziesiątkowanych gilotyną. W r. 1802, nikt nie mógł potępić Flory, chyba własne sumienie. Otóż, u wychowanki stryja Brazier, czyż sumienie nie musiało być słabsze od interesu? Jeżeli, jak wszystko każę przypuszczać, cyniczny doktor zmuszony był przez swój wiek uszanować piętnastoletnie dziecko, mimo to Mąciwoda uchodziła, wedle miejscowego wyrażenia, za dziewczynę djabelnie bywałą. Bądź co bądź, niektórzy silili się dopatrywać świadectwa jej niewinności w tem, iż względy i starania doktora z czasem osłabły: przez ostatnie dwa lata życia, stał się dla niej więcej niż oziębły.
Stary Rouget wyprawił na tamten świat dosyć ludzi oby móc przewidzieć swój koniec. Zastawszy go udrapowanego na łożu smier-