Strona:PL Balzac - Kawalerskie gospodarstwo.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jedynie w najdzikszych okolicach Sardynji, kraju tak ludnego, tak bogatego niegdyś, dziś tak opustoszałego. Kiedy król Karol-Albert, w chwalebnej myśli cywilizacyjnej, chciał połączyć Sassari, drugą stolicę wyspy, z Cagliari zapomocą pięknej i wspaniałej drogi, jedynej jaka istnieje w owem wielkiem pastwisku nazwanem Sardynją, prosta wytyczna linja wymagała aby droga przechodziła przez Bonorva, okolicę zamieszkałą przez ludność nieujarzmioną, przypominającą nasze plemiona arabskie, tembardziej iż pochodzi ona od Maurów. Widząc że grozi im zalew cywilizacji, dzikusy z Bonorva, nie wchodząc w żadne roztrząsania, wystąpili z opozycją. Rząd nie wziął tej opozycji w rachubę; otóż, inżynier który wbił pierwszy palik, dostał kulę w głowę i skonał pod swoim palikiem. Nie próbowano nawet dochodzić tej sprawy, i droga opisuje krzywiznę wydłużającą ją o ośm mil.
W Issoudun, ciągle rosnąca zniżka win (które konsumuje się na miejscu, zadowalając w ten sposób pragnienie mieszczaństwa aby żyć tanio), gotuje ruinę winiarzy, coraz więcej gniecionych kosztami uprawy i podatkiem; tak jak niemożność ulepszenia rasy owiec grozi upadkiem przemysłu wełnianego i dostatku okolicy. Mieszkańcy wsi mają głęboką odrazę do wszelakiej zmiany, nawet tej, która widomie sprzyja ich interesom. Paryżanin widzi na wsi robotnika, który zjada na obiad olbrzymią ilość chleba, sera i jarzyn; udowadnia mu, że, gdyby zastąpił to pożywienie kawałkiem mięsa, odżywiłby się lepiej, taniej, pracowałby więcej, i nie tak szybko zużyłby kapitał swej żywotności. Mieszkaniec Berri uznaje słuszność obliczenia. „Ale języki, panoczku, odpowiada. — Co za języki?... — Ano tak, coby ludzie gadali na to? — Obniesionoby go po całej okolicy, zauważył właściciel w którego majątku ta scena miała miejsce; okrzyczanoby go za bogacza, za pyszałka, słowem, boi się opinji publicznej, boi się że go będą wytykali palcem, że będzie uchodził za słabego lub chorowitego... Oto, jacy jesteśmy tu wszyscy!“ Wielu mieszczan wymawia te słowa z ukrytą dumą. O ile ignorancja i rutyna niezwyciężone są na wsi, gdzie chłopi rządzą się własnym try-