Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lono, iż, jedno w drugie, para kochanków należąca do warstw społecznych któremi zajmowała się ta książka, wydaje na ten artykuł o stopięćdziesiąt franków rocznie więcej, niż w czasie pokoju. Zapomocą takiego samego, zgodnego i poprzedzonego długą dyskusją porozumienia, określiliśmy zbiorową kwotą czterystu franków różnice wszystkich innych części kostjumu na stopie wojennej w porównaniu do stopy pokojowej. Obliczenie to wydało się nawet bardzo skąpe wszystkim męskim powagom, których zasięgaliśmy zdania. Doniosłe wskazówki, których udzieliły nam niektóre osoby w tych delikatnych kwestjach, podsunęły nam myśl zgromadzenia na wspólny obiad pewnej ilości rzeczoznawców, aby, w tych ważnych dociekaniach, korzystać z ich doświadczenia. Zebranie przyszło do skutku. Z kieliszkiem w ręku, po szeregu świetnych przemówień, otrzymały wreszcie sankcję następujące pozycje budżetu miłości:
Sto franków przyznano na posłańców i dorożki. Kwota pięćdziesięciu talarów nie wydała się zbyt wygórowana na paszteciki, które się zajada podczas przechadzki, na bukieciki fiołków i teatr. Sumę dwustu franków uznano za niezbędną na wzmożone wydatki stołu, jak również obiady w restauracjach. Z chwilę gdy przyjęto wydatki, trzeba było znaleźć na nie pokrycie. Wśród tej dyskusji, pewnego młodego szwoleżera (w epoce, w której obrady te miały miejsce, król nie zniósł był jeszcze Maison rouge), który trochę nadużył szampańskiego wina, przywołano do porządku, za to, iż ośmielił się porównać kochanków do aparatów destylacyjnych. Ale rozdziałem, który dał powód do najgwałtowniejszego starcia, który nawet, odroczony na kilka tygodni, wywołał potrzebę specjalnego referatu, był paragraf podarków. Na ostatniem posiedzeniu, wykwintna pani de D. pierwsza zażądała głosu, i, w pełnem wdzięku, świadczącem o szlachetności jej uczuć przemówieniu, starała się dowieść, że, po największej części, dary miłości nie mają żadnej wartości realnej. Autor odparł, iż nie było kochanków, którzyby nie kazali robić swoich portretów. Pewna dama nadmie-