Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do której, o ile mogę sądzić, i pan właśnie doszedł: ale wyznaję, że...
— Szukasz idei, któraby była konkluzją? dorzucił, kończąc zdanie, którego nie umiałem wyrazić. — Otóż, ciągnął dalej, może pan śmiało oświadczyć, że, zbliżając się do zimy życia, człowiek... (rozumie się człowiek, który umie myśleć), przestaje wierzyć w istnienie miłości, takiej, jaką stwarzał obłęd naszych złudzeń...
— Jakto! nazajutrz po ślubie, chce pan przeczyć istnieniu miłości?
— Hm, odparł, nazajutrz, to byłoby jeszcze możliwe, ale moje małżeństwo jest prostą spekulacją, dodał, pochylając się do mego ucha. Kupiłem sobie opiekę, starania, usługi, których potrzebuję, i jestem zupełnie pewny że znajdę wszystkie względy jakich mój wiek wymaga, gdyż zapisałem cały majątek siostrzeńcowi; wobec tego więc, że żona moja będzie otoczona dostatkiem tylko póty póki ja żyję, pojmujesz, że...
Rzuciłem starcowi tak wymowne spojrzenie, że ścisnął mi rękę i rzekł:
— Zdaje mi się, że pan masz dobre serce, bo ręczyć za nic nie można... Zatem, pozwalam panu wierzyć, że zachowałem i dla niej miłą niespodziankę w testamencie, dodał wesoło.
— Biegnij prędko, Józefie, wykrzyknęła margrabina, śpiesząc naprzeciw służącego, który niósł watowany jedwabny paltot, panu już może zimno.
Stary margrabia włożył paltot, zapiął się szczelnie i, ujmując mnie za ramię, zaprowadził mnie w miejsce wystawione na promienie słońca.
— W książce swojej, rzekł, mówiłeś pan z pewnością o miłości z punktu młodego człowieka. Otóż, jeśli chcesz dopełnić obowiązku, jaki nakłada panu słowo ek... elek...
— Eklektyzm..., poddałem z uśmiechem, gdyż nigdy nie mógł sobie przyswoić tego filozoficznego terminu.
— No wiem!... oburknął. Jeśli zatem chcesz pan dopełnić