Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bal ten był tryumfem pani de B. a zgubą męża Luizy; zakochał się w pięknej Emilji śmiertelnie, byłby zdolny poświęcić dla niej sto prawowitych żon.
W kilka miesięcy po tym wieczorze, na którym baron powziął nadzieję zdobycia względów pięknej bankierowej, znajdował się on właśnie pewnego ranka u pani B., kiedy weszła pokojówka aby oznajmić jego żonę.
— Ach! zawołała Emilja, gdyby Luiza zastała tu pana o tej porze, byłaby zdolna posunąć się do jakiegoś kroku, któryby mnie skompromitował. Niech pan wejdzie do alkierza; tylko proszę nie robić szelestu.
Mąż, chwycony w pułapkę, skrył się posłusznie w alkierzu.
— Jak się masz, droga, rzekły, ściskając się, przyjaciółki.
— Cóż cię sprowadza tak rano? spytała Emilja.
— Och, moja droga, nie domyślasz się?... Mam z tobą do pomówienia o rzeczach bardzo serjo!
— Cóż znowu! pojedynek?
— Prawie że zgadłaś, moja droga. Cóż chcesz, ja nie jestem podobna do ciebie! Ja kocham męża i jestem o niego zazdrosna. Ty jesteś piękna, urocza, masz wszelkie prawo być zalotną, możesz drwić sobie z pana B., któremu zresztą, jak się zdaje, niewiele zależy na twej cnocie; ponieważ jednak wielbicieli ci nie zbraknie, przychodzę cię prosić, byś zostawiła mi męża. Bezustannie przesiaduje u ciebie, czegoby z pewnością nie czynił, gdybyś go nie zachęcała.
— O, jaką ty masz ładną chusteczkę na szyi?
— Podoba ci się?... to pokojowa tak mi ją upięła.
— Pozwolisz, aby Anastazja przyszła wziąć lekcję u twojej Flory?...
— Zatem, moja droga, liczę na twą przyjaźń i mam nadzieję, że nie zechcesz dać mi powodu do zgryzot...
— Ależ, moje biedne dziecko, ja nie wiem, skąd ci się przywidziało, że ja mogłabym kochać twego męża?... Jest tłusty i gruby