Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kształty. Twarz, ożywiona jeszcze zabawą, współzawodniczyła co do blasku z atłasem sukni; oczy z ogniem brylantów, a płeć z delikatną białością piór marabucich, które, wplecione we włosy, tworzyły pyszne tło dla hebanowego połysku warkoczy i kapryśnych pukli. Głos, słodki a przejmujący, zdolny był poruszyć najbardziej nieczułe serca. Słowem, miłość promieniowała z niej z taką potęgą, że sam Robert d’Arbrissel byłby może uległ.
Baron spojrzał na żonę, która, znużona, drzemała w kącie powozu. Mimowoli, porównał suknię Luizy ze strojem Emilji. Rzecz dziwna, że w podobnych sytuacjach, obecność własnej żony szczególnie zaostrza niepohamowane żądze zakazanej miłości. Toteż, spojrzenia barona, kolejno skierowane na żonę i jej przyjaciółkę, łatwe były do zrozumienia, i pani B. rozumiała je.
— Biedna Luiza wyraźnie jest przemęczona!... rzekła. Życie światowe jej nie służy, upodobania jej raczej są skromne i ciche. W Ecouen, nie można jej było oderwać od książek...
— A pani? jak pani czas spędzała?...
— Ja? marzyłam o teatrze. To była moja namiętność!...
— Ależ czemu pani tak rzadko odwiedza moją żonę? Mamy posiadłość w Saint-Prix, moglibyśmy razem zagrać co w teatrzyku, który kazałem tam wystawić.
— Czyjaż to wina, że nie bywałam dotąd u pańskiej żony? odparła. Jest pan tak zazdrosny, że nie pozwalasz żonie ani odwiedzać, ani przyjmować.
— Ja zazdrosny!... wykrzyknął pan de V. Po czterech latach małżeństwa i trojgu dzieci!...
— Cicho!... rzekła Emilja, uderzając go wachlarzem, Luiza nie śpi!...
Powóz zatrzymał się; baron podał rękę pięknej przyjaciółce żony.
— Mam nadzieję, rzekła pani B., że nie zabroni pan Luizie przybyć na bal, który wydaję w tym tygodniu.
Baron złożył ukłon pełen uległości.