Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przerywanych gwałtownem wzruszeniem. Myślałam, że oszalał. Oto wszystko. A teraz, nie byłabym kobietą, gdybym nie spostrzegła, że od roku p. de Maulincour kocha się, jak to mówią, we mnie. Nigdy nie widział mnie inaczej jak na balu, rozmawiał ze mną o samych rzeczach bez znaczenia, ot zwykła rozmowa na balu. Może chce zasiać między nami niezgodę, aby mnie ujrzeć kiedyś samą, bez obrony. O, widzisz! Już marszczysz brwi. Och, jak ja serdecznie nienawidzę świata. Tacy jesteśmy szczęśliwi bez niego! poco go nam szukać? Julu, błagam cię, przyrzeknij mi, że zapomnisz o tem wszystkiem. jutro dowiemy się z pewnością, że p. de Maulincour oszalał.
— Cóż za szczególne rzeczy! myślał Julian wysiadając z powozu pod domem.
Podał rękę żonie, i oboje udali się do swoich pokoi.
Aby rozwinąć tę historję w całej prawdzie jej szczegółów, aby iść za jej biegiem po wszystkich jej ścieżynkach, trzeba tu zdradzić parę sekretów miłości, wślizgnąć się pod kotary sypialni, nie zuchwale, ale na sposób Trilby; nie spłoszyć ani Dugala ani Jeannie, nie wystraszyć nikogo, być tak niewinnym jak na to pozwala nasz szlachetny język francuski, a tak śmiałym, jak był pendzel Gerarda w jego obrazie Dafnis i Chloe. Sypialnia pani Julianowej to było sanktuarjum. Jedynie ona, jej mąż i panna służąca, mieli do niej przystęp. Dobrobyt posiada piękne przywileje, a najgodniejszemi zazdrości są te, które pozwalają rozwinąć uczucia w całej rozciągłości, ożywiać je ziszczeniem ich tysiącznych kaprysów, oto-