Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I są ludzie, którzy mają pretensję walczyć z Paryżanką i z kobietą, która umie się wznieść ponad ciosy sztyletu, odpowiadając: Jesteś bardzo ciekawy? Co ci na tem zależy? Czemu chcesz wiedzieć? A! jesteś zazdrosny? A gdybym nie zechciała odpowiedzieć? słowem z kobietą, która posiada stotrzydzieści siedem sposobów powiedzenia nie, a nieprzeliczone warjanty powiedzenia tak. Traktat o nie i tak, czyż to nie jest jedno z najpiękniejszych dzieł dyplomatycznych, filozoficznych, logograficznych i moralnych, jakie nam pozostały do ziszczenia? Ale, aby spełnić to piekielne dzieło, czyż nie trzebaby geniusza androgynicznego? Toteż nikt nigdy nie pokusi się o nie. Przytem, ze wszystkich niewydanych dzieł, czyż to nie jest najbardziej znane kobietom, najlepiej przez nie praktykowane? Czy zgłębialiście kiedy pozę, gest, disinvolturę kłamstwa? Rozważcie.
Pani Desmarets siedziała w prawym rogu karety, mąż w lewym. Zdoławszy opanować wzruszenie, pani Julianowa udawała spokój. Mąż nie rzekł nic i jeszcze nic nie mówił. Patrzał przez szybę na czarne masy milczących domów, koło których przejeżdżali; ale nagle, niby party stanowczą myślą, na zakręcie jakiejś ulicy, przyjrzał się żonie. Mimo suto podbitego futra w które się zawinęła, widocznie było jej zimno; wydała mu się zadumana, może w istocie była zadumana... Ze wszystkich rzeczy zdolnych się udzielać, zaduma i powaga są najzaraźliwsze.
— Co mógł powiedzieć p. de Maulincour co cię tak żywo obeszło, i o co mam się go spytać?