Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Antonja pobiegła zobaczyć urządzenie, wróciła oczarowana i udzieliła Maksymowi swego entuzjazmu. Tegoż samego wieczora hrabia zgodził się na sprzedaż czytelni.
Zakład, jak się domyślacie, był na nazwisko panny Chocardelle. Maksym uśmiał się ze starego Croizeau, który mu dostarczał nabywcy. Spółka Maksym i Chocardelle traciła na tem dwa tysiące franków, to prawda, ale co znaczy taka strata w porównaniu do czterech pięknych tysiączek? Jak mówił do mnie hrabia: „Cztery tysiące żywych pieniędzy!... są chwile, w których podpisuje się weksli na ośm tysięcy aby je mieć!“ Hrabia idzie sam obejrzeć urządzenie, mając cztery tysiące franków przy sobie. Sprzedaży dokonano przy pomocy starego Croizeau, który podgrzewał całą sprawę: omotał wdowę, jak powiadał. Nie wiele się troszcząc o miłego staruszka, który miał stracić swoich tysiąc franków, Maksym zamierzył natychmiast przenieść całe urządzenie do mieszkania wynajętego na nazwisko pani Idy Bonamy, przy ulicy Fronchet, w nowym domu. Jakoż zamówił kilka wozów do przewiezienia rzeczy. Maksym, ponownie oczarowany pięknością urządzenia, które dla tapicera byłoby warte sześć tysięcy, zastał nieszczęsnego starca żółtego od swojej żółtaczki, przy kominku, z głową opatuloną i wciśniętą we włóczkową szlafmycę, zawiniętego jak w pokrowiec, przygnębionego, niezdolnego mówić, słowem rozbitego tak, że hrabia musiał się rozmówić z jego służącym. Wręczywszy cztery tysiące franków lokajowi, który zaniósł je swemu panu aby przynieść pokwitowanie, Maksym miał już wołać