Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

byłam ciekawa; wówczas, Julu, ta niewinna i skromna zalotność miała za cel ciebie: od mego bowiem wejścia w świat ujrzałam pierwszego ciebie. Zauważyłam twoją fizjognomię, odcinała się od wszystkich innych; spodobała mi się twoja osoba; twój głos i obejście obudziły we mnie sympatyczne przeczucia. Kiedyś się zbliżył, kiedyś przemówił do mnie z rumieńcem na czole, kiedy twój głos zadrżał, ta chwila dała mi wspomnienia od których dygocę jeszcze pisząc do ciebie, dziś kiedy myślę o tem po ostatni raz.
„Nasza miłość była zrazu najżywszą sympatją, ale niebawem odgadliśmy ją wzajem; rychło podzieliliśmy ją, jak później jednako odczuwaliśmy jej nieprzeliczone rozkosze. Od tego czasu, matka zajęła już tylko drugie miejsce w mojem sercu. Wyznałam jej to, a ona uśmiechała się, anielska kobieta! Potem byłam twoja, cała twoja. Oto moje życie, całe moje życie, mój drogi małżonku. I oto co mi zostaje do powiedzenia. Jednego wieczora, na kilka chwil przed swoją śmiercią, matka odsłoniła mi tajemnicę swego życia, oblewając ją gorzkiemi łzami. O wiele bardziej cię ukochałam, odkąd dowiedziałam się z ust księdza, który udzielił rozgrzeszenia mojej matce, że istnieją namiętności potępione przez świat i Kościół. Ale z pewnością Bóg nie powinien być dla nich surowym, kiedy są grzechem dusz tak tkliwych jak dusza mojej matki; tylko że ten anioł nie mógł się zdobyć na skruchę. Ona prawdziwie kochała, Julu, ona była cała miłością. Toteż modliłam się codzień za nią, — nie sądząc jej. Wówczas poznałam przyczynę jej macierzyńskiej tkliwości; wówczas dowiedziałam