Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sekwencji. Zapomniałaś o czemś, o jakiejś grzeczności, wizycie, o jakimś dobrym uczynku który miałaś spełnić. Ale nic nie przeszkadza kobiecie powiedzieć mężowi co robiła. Czyż można się rumienić na łonie przyjaciela? Słuchaj, Klemencjo, to nie zazdrosny mąż mówi do ciebie, to kochanek, przyjaciel, brat.
Rzucił się namiętnie do jej nóg.
— Mów, nie aby się usprawiedliwić, ale aby ukoić straszliwe cierpienia. Wiem, żeś wychodziła. Mów, co robiłaś, gdzie byłaś?
— Tak, wychodziłam, Julu, odparła zmienionym głosem, mimo że twarz jej była spokojna. Ale nie pytaj o nic więcej. Bądź cierpliwy i ufaj mi; inaczej czekają cię wiekuiste wyrzuty. Julu, Julu mój, ufność jest cnotą miłości. Wyznaję, w tej chwili jestem zanadto wzruszona, aby ci odpowiedzieć; ale ja nie jestem kobietą zdolną do zdrady i kocham cię, wiesz o tem.
— Mimo wszystko, co może zachwiać wiarę mężczyzny, obudzić jego zazdrość, nie jestem bowiem pierwszy w twojem sercu, nie jestem tobą samą... otóż, Klemencjo, wolę raczej ci wierzyć, wierzyć w twój głos, wierzyć w twoje oczy! Jeżeli mnie zwodzisz, zasługiwałabyś...
— Och! na tysiąckrotną śmierć, przerwała.
— Ja tobie nie ukrywam żadnej myśli, a ty...
— Cyt! rzekła, szczęście nasze zależy od obopólnego milczenia.
— Och! ja chcę wszystko wiedzieć, wykrzyknął w gwałtownym napadzie wściekłości.
W tej chwili rozległy się krzyki kobiece, ostry pisk-