Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to nie jest jeszcze zgryzota, cierpienie jest jeszcze dalekie; ale jest w tem odcień smutku trudny do oddania. Jeżeli istnieją związki między barwami a drgnieniami duszy; jeżeli, jak twierdził ów ślepy cytowany przez Locke’a, szkarłat musi działać na wzrok w podobny sposób jak fanfara na słuch, wolno porównać ten odcień melancholji do barwy szarej. Ale miłość przyćmiona smutkiem, miłość której zostaje szczere poczucie zmąconego chwilowo szczęścia, daje rozkosze, które, mając coś z bólu i słodyczy, są zupełnie nowe. Julian wsłuchiwał się w głos żony, śledził jej spojrzenia z owem młodem uczuciem, które ożywiało go w pierwszych chwilach miłości. Wspomnienie pięciu lat niezmąconego szczęścia, piękność Klemencji, prostota jej uczucia, zatarły rychło ostatnie ślady męki.
Owo nazajutrz, to była niedziela, dzień wolny od giełdy i od interesów; małżeństwo spędziło tedy dzień razem, wnikając wzajem w swoje serca głębiej niż kiedykolwiek, podobni dwojgu dzieci, które w chwili lęku tulą się do siebie, przyciskają się i obejmują, zbliżając się instynktownie. W życiu we dwoje są owe dni zupełnie szczęśliwe, zrodzone z przypadku, nie łączące się ani z wczoraj ani z nazajutrz, krótkotrwałe kwiaty!... Julian i Klemencja napawali się tym dniem z rozkoszą, jakgdyby przeczuwali, że to ostatni dzień ich miłosnego życia. Jakież miano dać owej nieznanej potędze, która przyspiesza krok podróżnych, zanim niebo zapowiada burzę, która daje zabłysnąć życiem i pięknością umierającemu na kilka dni przed śmiercią i podsuwa mu lube projekty; która każe uczonemu podkręcić lampę mimo iż świeci jeszcze