Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dla ciebie; jest wpół do ósmej, możesz się schować. Dobranoc, Eugenjo.
Uściskał Eugenję, poczem dwie kobiety wyszły. Tu zaczęła się scena, w której stary Grandet bardziej niż w jakimkolwiek okresie życia rozwinął całą zręczność nabytą w stosunkach z ludźmi i która zyskiwała mu często ze strony nazbyt dotkliwie oskubanych przydomek starego hycla. Gdyby były mer Saumur miał większe ambicje; gdyby szczęśliwe okoliczności, wynosząc go w wyższe sfery społeczeństwa, wysłały go na kongresy, gdzie się ważą sprawy narodów, gdyby mu tam przyświecał ów genjusz, jakim go darzył interes osobisty, nie ulega kwestji, że byłby tam chlubnie służył Francji. Mimo to, z równem prawdopodobieństwem można przypuścić, że, opuściwszy Saumur, poczciwiec odgrywałby mizerną rolę. Z ludzkiemi inteligencjami jest może tak, jak z pewnemi zwierzętami, które stają się bezpłodne, wyrwane z rodzinnego klimatu.
— Paa... aaa... aaa... nie pree... eee... eee... zesie, powiadaa...ał paa...an, że baaa...aankructwo...
Jąkanie, przyjęte od tak dawna przez starego i uchodzące za naturalne, tak samo jak głuchota na którą się uskarżał w słotne dni, stała się w obecnej chwili dla Cruchotów tak nużąca, że, słuchając winiarza, skręcali się bezwiednie, jakgdyby chcieli dokończyć słów, w których on się wikłał dowoli. Trzeba tutaj może skreślić historję jąkania się i głuchoty Grandeta. Nikt w całem Anjou nie słyszał lepiej i nie umiał wyraźniej mówić andegaweńską francuszczyzną, niż szczwany winiarz. Niegdyś, mimo całej swej chytrości, padł ofiarą pewnego Izraelity, który w dyskusji przykładał rękę jak trąbkę do ucha niby dla lepszego słyszenia i bełkotał szukając wyrazów tak, że Grandet, — ofiara swej ludzkości — czuł się w obowiązku podsuwać chytremu Żydowi słowa i myśli, których Żyd niby to szukał. Grandet kończył rozumowania rzeczonego Żyda, mówił tak jak powinien był mówić przeklęty Żyd, stawał się wreszcie Żydem a nie Grandetem! Bednarz wy-