Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzy. Nędza stwarza równość. Kobieta ma to wspólnego z aniołem, że istoty cierpiące należą do niej. Karol i Eugenja zrozumieli się i rozmawiali jedynie oczami; gdyż biedny zdetronizowany dandys sierota stanął w kącie i stał tam niemy, spokojny i dumny, ale, od czasu do czasu, łagodne, słodkie i pieszczotliwe spojrzenie kuzynki rzucało nań swój blask, zniewalając go do porzucenia smutnych myśli i puszczenia się wraz z nią na pola nadziei i przyszłości, przez które rada była pomykać z nim razem.
W tej chwili, miasto Saumur bardziej było poruszone obiadem wydanym przez Grandeta dla Cruchotów, niż wczoraj wiadomością o sprzedaży zbioru, która była zdradą Stanu wobec przemysłu winnego. Gdyby chytry winiarz wyprawił obiad w tej samej intencji która kosztowała ogon psa alcybiadesowego, byłby może wielkim człowiekiem; ale on, nieskończenie przerastający swoje miasto, z którego drwił bezustanku, nie dbał ani trochę o Saumur. Państwo des Grassins dowiedzieli się rychło o nagłej śmierci i o prawdopodobnem bankructwie ojca Karola; postanowili wybrać się jeszcze tego wieczora do swego klijenta, aby wziąć udział w jego boleści i dać mu dowody przyjaźni, wywiadując się o pobudki, jakie go mogły skłonić do zaproszenia, w podobnych okolicznościach, Cruchotów na obiad. Punkt o piątej, prezydent C. de Bonfons i jego stryj rejent przybyli wystrojeni na ostatni guzik. Goście zasiedli do stołu i zaczęli od napychania się. Grandet był poważny, Karol milczący, Eugenja niema, pani Grandet mówiła nie więcej niż zwykle, tak że ten obiad był prawdziwą stypą. Skoro obiad się skończył, Karol rzekł:
— Pozwolą stryjostwo, że pójdę do siebie. Muszę się zająć długą i smutną korespondencją.
— Idź, mój bratanku.
Po odejściu Karola, skoro stary miał pewność, że Karol nie może nic słyszeć i że musi być pogrążony w pisaniu, spojrzał z pod oka na żonę:
— Pani Grandet, to co mamy mówić, to byłoby po chińsku