Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy chcesz śniadać w jadalni, czy u siebie w pokoju?
— Jak każesz, kuzynko.
— Ale jak się kuzyn czuje?
— Kuzynko, wstyd mi że jestem głodny.
Ta rozmowa przez drzwi była dla Eugenji istną przygodą z romansu.
— Więc dobrze, przyniesiemy ci śniadanie do pokoju, żeby nie drażnić ojca.
Zeszła do kuchni lekko jak ptak: — Nanon, idź do panicza sprzątnąć.
Te schody, po których tak często wchodziła i schodziła, gdzie słychać było najlżejszy hałas, straciły w oczach Eugenji swój starczy charakter; wydawały się jej promienne, mówiły, były młode jak ona, młode jak jej miłość, której służyły za posła. Wreszcie, matka, jej dobra i pobłażliwa matka, zgodziła się pomóc zachceniom jej miłości; kiedy pokój Karola sprzątnięto, udały się obie aby dotrzymywać towarzystwa nieszczęśliwemu: czyż chrześcijańska miłość bliźniego nie nakazuje pocieszać cierpiących? Obie kobiety zaczerpnęły w religji sporo drobnych sofizmatów, aby usprawiedliwić przed sobą swoje wybryki.
Karol Grandet był tedy przedmiotem najserdeczniejszych i najtkliwszych starań. Jego zbolałe serce żywo odczuło słodycz owej aksamitnej przyjaźni, owej delikatnej sympatji, którą te dwie dusze, zawsze skrępowane, umiały rozwinąć, raz uczuwszy się wolne w dziedzinie cierpień, swojej przyrodzonej sferze. Eugenja, uprawniona pokrewieństwem, zabrała się do porządkowania bielizny, sprzętów tualetowych które przywiózł jej kuzyn, i mogła się zachwycać dowoli każdem zbytkownem cackiem, srebmemi i złotemi artystycznie rzeźbionemi drobiazgami, które jej wpadły w ręce i które trzymała długo pod pozorem ich obejrzenia.
Karol nie bez głębokiego wzruszenia patrzał na te objawy przyjaźni ze strony ciotki i kuzynki; znał natyle towarzystwo paryskie, aby wiedzieć, że w położeniu swojem znalazłby tam jedy-