Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mój nie jest — głupiec, ta podróż musi mieć swój cel. Ba, do jutra poważne sprawy, jak powiedział jakiś mamut grecki.
— Matko Najświętsza, jaki on milusi ten mój kuzynek, powiadała sobie Eugenja, przerywając pacierze, których tego wieczora nie dokończyła.
Pani Grandet, kładąc się, nie myślała nic. Słyszała przez drzwi w przepierzeniu, jak skąpiec przechadzał się po pokoju. Jak wszystkie bojaźliwe kobiety, wystudjowała charakter swego pana. Tak samo jak mewa przepowiada burzę, ona przeczuła po niedostrzegalnych oznakach wewnętrzną burzę, która wstrząsała mężem, i — aby użyć wyrażenia którem ona się posługiwała sama — robiła nieżywą. Grandet patrzał na drzwi wybite od wewnątrz blachą i powiadał sobie:
— Cóż za dziki pomysł miał brat, aby mi zapisywać swego syna? Ładna sukcesja. Ja nie mam ani dwudziestu talarów do rozdania. A coby znaczyło dwadzieścia talarów dla tego gagatka który już przyglądał się memu barometrowi, jakby nim chciał w piecu zapalić.
Myśląc o następstwach tego bolesnego testamentu, Grandet był może bardziej wzruszany niż brat jego w chwili gdy go kreślił.
Będę miała tę złotą suknię, powiadała sobie Nanon, która usnęła przystrojona w swoją kapę na ołtarz, marząc o kwiatach, kobiercach, adamaszkach, tak jak po raz pierwszy w życiu Eugenja marzyła o miłości.

W czystem i jednostajnem życiu młodych dziewcząt, przychodzi rozkoszna godzina kiedy słońce rozsiewa im w duszy swoje promienie, kiedy kwiat zwierza im swoje myśli, kiedy bicie serca udziela mózgowi swego płodnego ciepła, stapia myśli w mgliste pragnienie; — dzień niewinnej melancholji i słodkiej rozkoszy. Kiedy dzieci zaczynają widzieć, uśmiechają się; kiedy dziewczyna spostrzega w naturze uczucie, — uśmiecha się tak, jak uśmiechała się