Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to podpada pod znęcanie się zabronione prawem, ona może założyć sprzeciw i zważywszy iż...
— Ech, chłopcze, rzekł rejent, daj pokój swojej sądowej gwarze. Niech pani będzie spokojna, jutro położę koniec temu więzieniu.
Słysząc że o niej mowa, Eugenja wyszła z pokoju.
— Panowie, rzekła zbliżając się z wyrazem dumy, proszę was, abyście się nie zajmowali tą sprawą. Ojciec jest panem u siebie. Dopóki mieszkam w jego domu, winnam mu być posłuszna. Postępowanie jego nie może podlegać uznaniu lub naganie świata; odpowiedzialny jest za nie tylko przed Bogiem. Żądam od waszej przyjaźni najgłębszego milczenia w tej mierze. Wdzięczna jestem panom za życzliwość, jaką mi okazujecie; ale dowiedziecie mi jej lepiej jeszcze, jeśli zechcecie położyć koniec obrażającym pogłoskom obiegającym po mieście, o których dowiedziałem się przypadkiem.
— Ma słuszność, rzekła pani Grandet.
— Proszę pani, najlepszym sposobem zamknięcia ust ludziom, jest wrócić pani wolność, odparł z uszanowaniem stary rejent, uderzony pięknością, jaką samotność, melancholja i miłość opromieniły Eugenję.
— No więc, córko, pozwól panu Cruchot załatwić tę sprawę, skoro ręczy za sukces. Zna ojca i wie jak się wziąć do niego. Jeśli chcesz mnie widzieć szczęśliwą przez tych niewiele dni które mi zostały do życia, trzeba koniecznie abyście się pojednali z ojcem.
Nazajutrz, Grandet, zgodnie z obyczajem jaki przybrał od czasu zaniknięcia Eugenji, przechadzał się po ogrodzie. Obrał na tę przechadzkę czas, przez który Eugenja się czesała. Kiedy stary dochodził do grubego orzecha, chował się za drzewo, stał parę chwil, patrząc na długie włosy córki; wahał się widocznie między myślami, jakie mu podsuwał jego upór, a ochotą uściskania swego dziecka. Często siadywał na spróchniałej ławeczce, na któ-