Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

która nie zdołała zeń wydobyć nic prócz słów bez związku. Panna Salomon, przerażona tym gwałtownym zamętem w głowie już tak słabej, zabrała go natychmiast do Skowronka, przypisując ten początek; pomięszania zmysłów wrażeniu jakie sprawiła nominacja księdza Poirel. Nie znała umowy księdza z panną Gamard, dla tej prostej przyczyny, iż on sam nie zdawał sobie sprawy z jej doniosłości. Że zaś jest w naturze człowieka, iż komizm mięsza się niekiedy z najbardziej dramatycznemi rzeczami, dziwne odpowiedzi księdza Birotteau przyprawiły niemal o uśmiech pannę Salomon.
— Chapeloud miał słuszność, powiadał. To potwór!
— Kto? spytała.
— Chapeloud. Wszystko mi zabrał.
— Kto, Poirel?
— Nie, Troubert.
Wreszcie przybyli do Skowronka. Przyjaciele księdza otoczyli go tak gorliwemi staraniami, iż pod wieczór uspokoili go i zdołali zeń wydobyć relację o tem co się zdarzyło w ciągu rana.
Flegmatyczny ziemianin zażądał przedewszystkiem aktu, w którym od wczoraj domyślał się słowa zagadki. Birotteau wydobył z kieszeni nieszczęsny papier, podał go panu de Bourbonne, który odczytał go śpiesznie i doszedł niebawem do takiej klauzuli:
„Ponieważ istnieje różnica ośmiuset franków rocznie między pensją jaką płacił nieboszczyk ksiądz Chapeloud a tą za jaką rzeczona Zofja Gamard godzi się przyjąć w swój dom, na powyżej wyszczególnionych warunkach, rzeczonego Franciszka Birotteau, zważywszy iż podpisany Franciszek Birotteau uznaje się ponad wszelką wątpliwość niezdolnym przez wiele lat opłacać pensję płaconą przez penajonarjuszy panny Gamard a w szczególności przez księdza Troubert, w uznaniu wreszcie rozmaitych zaliczek wypłaconych mu przez podpisaną Zofję Gamard, rzeczony Birotteau zobowiązuje się zostawić jej, tytułem odszkodowania, ruchomości, które będą w jego posiadaniu w chwili jego zgonu, lub też, gdyby, dla jakiejbądź przyczyny, opuścił z dobrej woli, w jakiejkolwiek