Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kto zdołał cię wywabić z domu? spytał Lucjan.
— Twój list, odparł Dawid, blady i wzruszony.
— Byłam tego pewna, rzekła Ewa, padając jak martwa.
Lucjan podniósł siostrę; dwie osoby pomogły ją przenieść do domu, gdzie Maryna ułożyła ją do łóżka. Kolb pobiegł po lekarza. Kiedy zjawił się doktór, Ewa nie odzyskała jeszcze przytomności. Lucjan musiał wyznać matce, iż stał się przyczyną aresztowania Dawida, nie mógł bowiem mieć najmniejszego pojęcia o quiproquo z fałszywym listem. Lucjan, spiorunowany spojrzeniem matki która zawarła w niem przekleństwo, pobiegł do swego pokoju i zamknął się.
Czytając ten list, pisany w nocy i przerywany raz po raz, każdy odgadnie, ze zdań rzuconych w pośpiechu, wzruszenia jakie przechodził Lucjan:
„Ukochana siostro, widzieliśmy się przed chwilą ostatni raz. Postanowienie moje jest nieodwołalne. Oto dlaczego. W wielu rodzinach zdarza się nieszczęsna jednostka, która, dla swoich bliskich, jest jakby chorobą. Ja jestem tą chorobą dla was. Spostrzeżenie to nie jest moje, ale człowieka znającego dobrze świat. Wieczerzaliśmy jednego dnia, w kółku przyjaciół, w Rocher du Cancale. Wśród tysiąca żarcików jakie padały, ów dyplomata powiedział, że ta a ta osoba, która, ku powszechnemu zdziwieniu, nie wychodzi za mąż, jest chora na swego ojca. Zaczem, rozwinął teorję chorób rodzinnych. Wytłumaczył nam, czemu, gdyby nie matka, któryś dom żyłby szczęśliwie; w jaki sposób któryś syn zrujnował ojca, jak ten ojciec zniszczył przyszłość i stanowisko dzieci. Mimo iż bronił swej tezy wpół żartem, poparł ją, w ciągu dziesięciu minut, tyloma przykładami, że mnie to uderzyło. Ta prawda opłacała wszystkie niedorzeczne ale dowcipne paradoksy, jakimi dziennikarze bawią się między sobą, kiedy nie ma dla kogo grać komedji. Otóż ja jestem klątwą naszej rodziny. Z sercem przepełnionem czułością, działam jak wróg. Wszystkie wasze poświęcenia odpłaciłem złem. Mimo iż mimowolny, ten ostatni cios naj-