Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie, w kwadrans po wyjściu Brygidy, wejdzie, zapuka do alkierza i odda Dawidowi fałszywy list Lucjana. Poczem, Cérizet zdał się ze wszystkiem na los.
Pierwszy raz od roku blisko Ewa uczuła iż się rozluźnia żelazna obręcz, jaką ściskała ją konieczność. Wreszcie, zaczęła mieć nadzieję. I ona także zapragnęła ucieszyć się bratem, pokazać się pod ramię z człowiekiem wielbionym przez rodzinne miasto, ubóstwianym przez kobiety, kochanym przez dumną hrabinę du Châtelet. Ubrała się odświętnie i, po obiedzie, zamierzyła przejść się po Beaulieu pod ramię z Lucjanem. O tej godzinie, we wrześniu, całe Angoulême zażywa świeżego powietrza.
— Hoho! to piękna pani Séchard, rzekło kilka głosów na widok Ewy.
— Nigdy nie myślałabym tego o niej, rzekła jakaś kobieta.
— Mąż się chowa, żona wystawia się na pokaz, rzekła pani Postel dość głośno aby biedna kobieta mogła usłyszeć.
— Och, wracajmy, źle uczyniłam, rzekła Ewa do brata.
Na kilka minut przed zachodem słońca, na drodze która spada w zakrętach ku Houmeau, dał się słyszeć gwar jakiegoś zbiegowiska. Lucjan i Ewa, zdjęci ciekawością, skierowali się w tamtą stronę, z kilku słów bowiem jakie padły dokoła nich można było sądzić jakoby popełniono tam jakąś zbrodnię.
— Zdaje się że przytrzymano złodzieja... Blady jest jak śmierć, rzekł przechodzień do nich, widząc iż biegną w stronę rosnącej ciżby.
Ani Lucjan ani Ewa nie doznawali najmniejszego lęku. Ujrzeli sporą gromadkę dzieci, kobiet, robotników wracających z roboty; gromadka ta poprzedzała żandarmów, których galony błyszczały w głównej grupie. Grupa ta ciągnęła za sobą setkę innych osób, posuwała się naprzód jak chmura niosąca burzę.
— Ha! rzekła Ewa, to mój mąż!
— Dawid! krzyknął Lucjan.
— To jego żona! krzyknął tłum rozstępując się.