Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Czy tutaj jadł? spytał Bianchon.
— Nie, rzekł Corentin, przybył z bulwarów i zastał córkę zgwałconą...
— Oto prawdziwa trucizna, jeżeli kochał córkę.
— Jakaż trucizna mogłaby wywołać ten sam skutek? spytał Corentin, nie odstępując od swej myśli.
— Istnieje tylko jedna, rzekł Desplein, zbadawszy wszystko starannie. To trucizna z archipelagu Jawy, dobywana z roślin mało jeszcze znanych, o naturze pokrewnej z gatunkiem strychnos. Krajowcy używają jej do zatruwania owej niebezpiecznej broni... dzirytów malajskich... tak powiadają przynajmniej...
Przybył komisarz policji; Corentin udzielił mu swych podejrzeń i poprosił o ułożenie raportu, podając w jakim domu i z kim Peyrade wieczerzał; następnie, powiadomił go o spisku ułożonym przeciw życiu Peyrade’a i o przyczynach stanu w jakim znajdowała się Lydja. Corentin przeszedł do pokoju biednej dziewczyny, gdzie Desplein i Bianchon badali chorą; ale spotkał ich w progu.
— I cóż, panowie? spytał Corentin.
— Umieść pan dziewczynę w domu zdrowia; jeżeli nie odzyska zmysłów po porodzie, o ile wogóle zajdzie w ciążę, zostanie do śmierci warjatką. Niema innej drogi wyleczenia prócz uczuć macierzyńskich, o ile się obudzą.
Corentin dał obu doktorom po czterdzieści franków w złocie, i zwrócił się do komisarza policji, który ciągnął go za rękaw.
— Lekarz utrzymuje, że śmierć jest naturalna, rzekł urzędnik; tembardziej niepodobna mi czynić doniesienia, że idzie tu o ojca Canquoëlle; był wmięszany w rozmaite sprawy, nie można tedy nigdy wiedzieć na kogo się natrafi... Tego rodzaju ludzie umierają często z rozkazu...
— Nazywam się Corentin, rzekł Corentin do ucha komisarza.
Komisarz uczynił gest zdziwienia.
— Zatem, sporządź pan notatkę, podjął Corentin, będzie ona bardzo użyteczna później, i prześlij ją jedynie w charakterze po-