Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tę wstępować w szranki z dyplomatą, który mi się wydaje djablo szczwany.
— Och! wykrzyknął Contenson, to on odebrał trzysta tysięcy franków w dzień uwięzienia Estery, był w dorożce! przypominam sobie te oczy, to czoło, te ślady ospy.
— Ha! cóż za posag miałaby moja biedna Lydja! wykrzyknął Peyrade.
— Możesz zostać w skórze nababa, rzekł Conrentin. Aby mieć oko u Estery, trzeba ją zbliżyć z tą Val-Noble: to Estera była prawdziwą kochanką Lucjana de Rubempré.
— Zdmuchnięto już przeszło pół miljona Nucingenowi, rzekł Contenson.
— Trzeba im jeszcze drugie tyle, odparł Corentin, dobra Rubempré kosztują miljon. Ojczulku, rzekł klepiąc po ramieniu Peyrade’a, będziesz mógł wykroić przeszło sto tysięcy na posag dla Lydji.
— Nie mów tego, Corentin. Gdyby twój plan chybił, nie wiem do czego byłbym zdolny...
— Będziesz je miał może jutro! Ksiądz, mój drogi, to sprytna sztuka, trzeba nam się skłonić przed nim, to czart wysokiej klasy; ale mamy go: to rozumny człowiek, skapituluje. Staraj się być głupi jak przystało na nababa i nie lękaj się już o nic.
Wieczorem tegoż samego dnia w którym prawdziwi przeciwnicy spotkali się oko w oko, Lucjan wybrał się do pałacu Grandlieu. Zastał liczne towarzystwo. W obliczu całego salonu, księżna zatrzymała dłuższą chwilę Lucjana, była bardzo serdeczna.
— Odbył pan małą podróż? spytała.
— Tak, księżno. Siostra moja, w chęci ułatwienia mi małżeństwa, uczyniła wielkie ofiary, dzięki czemu mogłem nabyć dobra Rubempré, skupić je w całości. Przytem, mój adwokat paryski okazał się bardzo zręczny, umiał mi oszczędzić pretensyj, jakie właściciele tych dóbr byliby podnieśli, gdyby odgadli osobę nabywcy.