Strona:PL Balzac-Ludwik Lambert.djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strzeń za sobą. Ale nie chcę uprzedzać intelektualnych faz jego życia. Mimowoli odwróciłem już porządek w jakim mam rozwinąć dzieje tego człowieka, który przeniósł całą swą czynność w myśl, tak jak inni mieszczą całe swoje życie w czynie.
Przemożna skłonność pociągała go ku dziełom mistycznym.
Abyssus abyssum, mówił mi. Duch nasz jest otchłanią, która lubuje się w otchłaniach. Dzieci, mężczyźni, starcy, wciąż jesteśmy łakomi tajemnic, pod jakąkolwiek jawią się formą.
Upodobanie to stało się dlań zgubne; o ile wogóle wolno jest sądzić jego życie wedle zwykłych praw i mierzyć czyjeś szczęście miarą naszego lub też miarą przesądów społecznych. Ten smak rzeczy niebiańskich (również jego częste wyrażenie), tę mens divinior, zawdzięczał może wpływowi, jaki wywarły na jego umysł pierwsze książki czytane u wuja. Święta Teresa i pani Guyon były mu dalszym ciągiem Biblji, posiadły pierwociny jego dojrzewającej inteligencji, i przyzwyczaiły go do tych żywych wzruszeń duszy, których wraz i środkiem i celem jest ekstaza. Te studja, te upodobania podniosły jego serce, oczyściły je, uszlachetniły, obudziły w niem łaknienie natury boskiej i nauczyły owych kobiecych delikatności, które są u wielkich ludzi instynktowne: wzniosłość ich jest może tylko potrzebą poświęcenia, które cechuje kobietę, ale przeniesioną w sferę wielkich rzeczy. Dzięki tym pierwszym wrażeniom, Ludwik pozostał w kolegjum czysty. Naturalnem swem działaniem, to szlachetne dziewictwo zmysłów wzbogaciło ciepło jego krwi i pomnożyło władze myśli.
Baronowa de Staël, wypędzona o czterdzieści mil za Paryż, przebyła kilka miesięcy wygnania w majątku swoim opodal Vendôme. Jednego dnia, przechadzając się, spostrzegła na skraju parku dziecko garbarza, niemal w łachmanach, zatopione w książce. Był to przekład Nieba i Piekła. W owej epoce, pp. Saint--