Strona:PL Balzac-Ludwik Lambert.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale także stany swej duszy w odległych okresach. Pamięć jego, tak wyjątkowo w tem uprzywilejowana, mogła mu tedy odtworzyć postępy i całkowite życie jego ducha, od myśli najdawniej poczętej aż do rozkwitłej świeżo, od najmętniejszej do najjaśniejszej. Mózg jego, zaprawiony od młodu do trudnego mechanizmu skupienia sił ludzkich, dobywał z tego bogatego lamusa mnóstwo cudownych prawdą i świeżością obrazów, któremi karmił się podczas swoich kryształowych kontemplacji.
— Kiedy chcę — mówił mi w swoim języku, któremu skarby pamięci udzielały jakiejś oryginalnej świeżości — spuszczam sobie zasłonę na oczy. Natychmiast wchodzę w samego siebie, i znajduję tam ciemną komorę, w której zjawiska natury odbijają się w postaci czystszej niż ta pod jaką objawiły się pierwotnie moim zmysłom.
W dwunastym roku życia, wyobraźnia jego, pobudzona nieustannym ćwiczeniem, rozwinęła się do tego stopnia, iż pozwalała mu mieć tak ścisłe pojęcia o rzeczach które znał jedynie z czytania, że obraz ich, odciśnięty w jego duszy, był nie mniej żywy, niż gdyby je był istotnie widział: czy że posługiwał się analogjami, czy że posiadał jakgdyby drugi wzrok, którym ogarniał naturę..
— Czytając opis bitwy pod Austerlitz, mówił mi raz, widziałem wszystkie jej szczegóły. Wystrzały armat, krzyki walczących rozbrzmiewały mi w uszach i szarpały mi trzewia; czułem proch, słyszałem tentent koni, głosy ludzkie; podziwiałem równinę na której ścierały się uzbrojone narody. Widowisko to było tak przerażające jak ustęp z Apokalipsy.
Gdy tak zużywał wszystkie swoje siły w lekturze, tracił do pewnego stopnia świadomość życia fizycznego, istniał już tylko przez potężną grę swoich wewnętrznych narządów, których pojemność niepomiernie się rozszerzyła: zostawiał, wedle swego wyrażenia, prze-