Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wadzając życie do najprostszych potrzeb; szczęśliwsza może od bogactwa, wolna przynajmniej od trosk, bierze ze świata to, czego możni już nie chcą. Następnie nędza zbytku, nędza hiszpańska, kryjąca żebractwo pod tytułem; dumna, strojna w pióropusze, owa nędza w białej kamizelce, żółtych rękawiczkach: posiada karoce a traci majątek dla jednego centima. Jedna to nędza ludu; druga to nędza hultajów, królów i ludzi z talentem. Ja nie jestem ani ludem, ani królem, ani hultajem; może nie mam talentu; jestem wyjątkiem. Nazwisko moje nakazuje mi raczej umrzeć niż żebrać... Niech się pani uspokoi, jestem dziś bogaty, posiadam wszystko czego mi trzeba na ziemi, rzekłem widząc że jej fizjognomja przybiera ów zimny wyraz jaki przybieramy mimowoli kiedy nas nagabnie kwestująca dama z towarzystwa. Przypomina pani sobie dzień, kiedy pani pojechała do Gymnase sama, myśląc że mnie tam nie będzie?
Skinęła twierdząco głową.
— Obróciłem ostatniego talara na to aby panią tam ujrzeć... Przypomina pani sobie przechadzkę do botanicznego ogrodu? Pani dorożka kosztowała mnie cały majątek.
Opowiadałem jej moje ofiary, odmalowałem jej moje życie, nie tak jak je opowiadam tobie dziś, w oparach wina, ale w szlachetnem pijaństwie serca. Namiętność moja wylała się w płomiennych słowach, w tkliwych wyrazach których później zapomniałem a których sztuka ani wspomnienie nie zdołałyby odtworzyć. Nie były to chłodne skargi wzgar-