Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ostatniego maja, około ósmej wieczór, znalazłem się sam z Fedorą w jej gotyckim buduarze. Nie drżałem, byłem pewny że dostąpię szczęścia. Ukochana moja będzie moją, lub też schronię się w ramiona śmierci. Wydałem wyrok na mą nikczemną miłość. Człowiek staje się bardzo silny, kiedy sobie uświadomi własną słabość. Hrabina, ubrana w niebieską kaszmirową suknię, spoczywała na otomanie, z nogami na poduszkach. Wschodni beret, w jakim malarze przedstawiają dawnych Hebrajczyków, stroił ją urokiem egzotyzmu. Twarz jej, owiana nieuchwytnym wdziękiem, mówiła niejako, że jesteśmy co chwila istotami nowemi, jedynemi, bez żadnego podobieństwa z nami w przeszłości i z nami w przyszłości. Nigdy nie wydała mi się równie świetną.
— Czy pan wie, rzekła śmiejąc się, że pan pobudził moją ciekawość?
— Nie zawiodę jej, odparłem zimno siadając koło niej i ujmując rękę której mi nie broniła. Ma pani bardzo piękny głos!
— Nigdy go pan nie słyszał, wykrzyknęła czyniąc gest zdziwienia.
— Dowiodę pani że owszem, kiedy będzie potrzeba. Pani rozkoszny śpiew byłżeby tajemnicą? Niech się pani uspokoi, nie chcę się w nią wdzierać.
Przegawędziliśmy swobodnie blizko godzinę. Jeżeli przybrałem ton, wzięcie i gesty człowieka któremu Fedora nie może niczego odmówić, zachowałem również cały szacunek kochającego mężczyzny. Igrając z nią w ten sposób, uzyskałem łaskę uca-