Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

innego! ten bawi się życiem, puszcza konie na wyścigach. Jeżeli przypadkiem straci majątek, ma widoki zostać jakim generalnym poborcą, ożenić się dobrze, być sekretarzem ministra, ambasadora. Ma jeszcze przyjaciół, reputację i wciąż pieniądze. Znając sprężyny świata, manipuluje niemi na swoją korzyść. Czy ten system jest logiczny, czy też ja jestem warjat? Czyż to nie jest morał komedji, którą gra się codzień w świecie? — Twoje dzieło jest skończone, ciągnął po pauzie; talent masz olbrzymi! Otóż, znalazłeś się tam skąd ja wychodzę. Trzeba ci teraz samemu przygotować własny sukces, to pewniejsze. Musisz zawrzeć sojusz z koterjami, pozyskać sobie chwalców. Ja pragnę wejść do współki z twoją sławą, będę jubilerem który oprawi djamenty twej korony... Na początek, bądź tu jutro wieczór. Wprowadzę cię do pewnego domu, gdzie bywa cały Paryż, nasz Paryż, Paryż ludzi pięknych, miljonerów, sław, słowem ludzi których słowa są złotem jak u Chryzostoma. Kiedy ci ludzie uznają jakąś książkę, książka staje się modną; jeżeli jest naprawdę dobra, dali patent na genjusz, ani wiedząc o tem. Jeżeli masz spryt, mój chłopcze, zapewnisz los swojej Teorji, zrozumiawszy lepiej teorję Losu. Jutro wieczór, ujrzysz piękną hrabinę Fedorę, królowę mody.
— Nigdy o niej nie słyszałem...
— Jesteś Kafrem, odparł Rastignac śmiejąc się. Nie znać Fedory! Osoba na wydaniu, która posiada blisko ośmdziesiąt tysięcy funtów renty, i która nie chce nikogo lub której nikt nie chce! Chodząca za-