Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zajmuje środek sali. Proste słomiane krzesła, cisnące się dokoła tego sukna wytartego złotem, świadczą o szczególnej obojętności na zbytek u tych ludzi którzy przychodzą tu ginąć dla majątku i dla zbytku. Ta sprzeczność ludzka ujawnia się wszędzie, gdzie dusza żyje potężnie własnemi zasobami. Kochanek chce spowić swą lubą w jedwabie, oblec ją w najmiększe tkaniny Wschodu, a najczęściej posiada ją na jakimś tapczanie. Ambitny marzy o bezgranicznej władzy, płaszcząc się w błocie służalstwa. Kupiec wegetuje w głębi wilgotnego i niezdrowego sklepu, wznosząc wspaniały pałac, skąd syna jego, przedwczesnego spadkobiercę, wypędzi braterska subhasta. Wreszcie, czy istnieje coś wstrętniejszego niż przybytek „rozkoszy”? Osobliwy problem! Wciąż w sprzeczności ze samym sobą, oszukując swoje nadzieje obecną niedolą, a swoje niedole przyszłością która doń nie należy, człowiek daje wszystkim swoim uczynkom piętno niekonsekwencji i słabości. Na tym padole, pełnem jest tylko nieszczęście.
W chwili gdy młody człowiek wszedł do sali, było już tam kilku graczy. Trzech łysych starców siedziało dokoła zielonego stołu; ich gipsowe twarze, niewzruszone jak twarze dyplomatów, odsłaniały dusze zużyte, serca które oddawna odwykły bić, nawet przy stawianiu na kartę posagu żony. Młody Włoch o kruczych włosach i oliwkowej cerze, stał oparty spokojnie o stół i zdawał się słuchać owych tajemnych przeczuć, które krzyczą niechybnie graczowi: „Tak! — Nie!” Ta południowa głowa oddy-