Strona:PL Baliński - Śpiewakowi Mohorta.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Otóż tak, to ale!
To po naszemu, — tak to doskonale!
Niepewny drogi — więc — Orła się pyta —
Już wie — bo druchnę podrzuca i chwyta —
Leciemy za nim bo już ruszył przodem:
Za orłem wiara! śmiało! Bóg z narodem!

Oto mi obraz! — o! to już nie mara,
Tu życie w pełni, tu siła — bo wiara!
Wieszcz jak król-hetman czuł w polskiej swej duszy,
Że gdy się człowiek tak przed Bogiem skruszy,
Tak z siebie ziemską osobistość zdejmie,
J tak się cały Wolą Bożą przejmie,
Że tylko patrzy Pańskiego skinienia,
Że tylko słucha Bożego natchnienia,
To mu Bóg wtedy tak serce rozszerza
Że go ze wszelkiśm stworzeniem sprzymierza,
J tak we wszystkie tajnie wtajemnicza
Że wszystko w świecie rady mu użycza,
Ze już od orła aż do drobnej mrówki
Wszystko mu daje pomoc i wskazówki.
Bo każde boże stworzenie śród świata
Czując w nim brata idzie jak do brata, —
J taki Boży łańcuch wszystko splata!...
A z niego idzie mądrość i potęga —
A biada temu co ten ład rozprzęga!.

Król Jan!.. to przecie! to postać ujętna,
Ciepło zniej bije, słyszysz życia tętna;
To już nie duchy z ciała wyzwolone
Lecz krew i ciało duchem przeniknione,
Duchem rozgrzane, wzniesione do nieba —
Otoż to życie! — i tego też trzeba!
W to nam graj bracie! w to nam graj śpiewaku!
Wierny śpiewaku pancernego znaku!

Król Jan!... mój Boże! toż to naród cały!
Długo tak wielki! a później... tak mały!...
Póki Król, naród, słucha Woli Bożej,
Jej tylko patrzy, to garść polskiej Braci