Strona:PL Baliński - Śpiewakowi Mohorta.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Aleś rozróżnił prawdę od mamideł,
J wierny Ojcom wolałeś pozostać
J duchem idąc za Bożym rozkazem
Błądzącym braciom stoisz drogoskazem. —

Zatknąwszy szablę na ojców zagonie,
Serdeczną rolę sprawiasz Kmieciu Boży;
A choć ból nieraz załamie ci dłonie
Patrząc na piekło co w koło się sroży,
Znowu do pługa wracasz po dawnemu —
O! bo nie sobie ufasz ale Temu
Co nas zapewnił: aby się nietrwożył
Nikt, kto w Nim całe nadzieje położył.

To też Ci za to, Aniołowie biali
Przedziwnie wielkie szepcą tajemnice,
J przed Twém okiem tak pootwierali
Polskiego ducha głębokie skarbnice
Że jeno patrzeć jak Ci się odsłania
Najgłębsza z wszystkich tajnia — zmartwychwstania!

Milczenie bracia! bo czarodziej skinął —
Przez grób nas przeniosł, — straszny wiek pominął.

Ruszamy bracia — wolni — na pogaństwo;
Polak ma — jeden — zbawić chrześcijaństwo;
Naszym to sercom Bóg dzisiaj powierza
W nagrodę zasług Ojcowskich i trudów,
Miecz Archanioła i Chorągiew Krzyża,
Sprawę Ojczyzny i sprawę wszechludów.
Jeśli dziś dusznej ofiary poskąpim,
Jeśli nas zziębi rachuba lub trwoga,
Jeśli nie staniem lub choć krok ustąpim,
Zdradzimy Polskę i ludy i Boga!
Toż czując łaskę i ważność tej chwili,
Wszystkieśmy ziemskie słodycze rzucili
Stoimy — bracia z województw zebrana,
Czekamy tylko na znak od Hetmana.
Baczność! słyszycie? tętęt i chrzęst stali,
Niby gwar morskiej oddalonej fali —
Chwila — a hasło zagrzmi do pochodu —
Ha! już go widać! wybrany z narodu
Król — Jan Sobieski!...